Zobaczcie sezony 8-10 oraz 18-26, zobaczycie prawdziwych Wladcow Czasu ktorzy chca przejac wrzechswiat.
Lubie Saxona i zwlaszcza Missy, ale porazka sa ich cechy.
The Master Delgado i za raz po nim ten Ainleya, nadal najlepszy.
Nie należy jednak zapominać o inkarnacji Mistrza, która miała miejsce przed kradzieżą ciała bodajże w odcinku "The Keeper of Traken". To wcielenie również na swój sposób było szalone i "specyficzne". Ale zgadzam się, Saxon i Missy są zbyt podobni do siebie, przez co nieobeznani z klasycznymi odcinkami, mogą sobie wyrobić błędne zdanie na temat postaci. Osobiście bardzo lubię Mistrza granego przez Johna Simma(nawet w średnim "End of Time") za to nie znoszę Missy, która niestety jest stworzona na podstawie tego samego szablonu postaci kobiecej(oczywiście by Steven Moffat), który regularnie powtarza się od pierwszego odcinka z River Song, przez co postać jest nudna i przewidywalna. Ale to tylko moje zdanie.
Przecież od dawna wiadome jest że Moffat nie umie tworzyć kobiecych postaci, ale tworzy je namiętnie.
Do mnie też nie trafiła postać Missy. Aż za dużo tego szaleństwa. Saxon był bardziej wiarygodny, tak to ujmę. No ale myślę, że oglądający nowe serie, jednak w ten, czy inny sposób, jakoś próbowali poznać Mistrza. Przynajmniej przeczytać jego historię i poznać inne inkarnacje. To jednak jest jakaś tam ciekawość :D