Oglądnęłam pierwszy odcinek i nie mogę pojąć fenomenu, naprawdę. Może powinnam zacząć od następnych sezonów? Naprawdę spodziewałam się czegoś dobrego,
nietypowego, a ten pierwszy odcinek zakrywał na tania produkcję klasy B. Jakieś rady? Czy po prostu 'to nie dla mnie'? ;)
Pierwszy sezon jest dość "specyficzny", więc możesz zobaczyć, czy któryś z późniejszych sezonów nie leży Ci bardziej (możesz zerknąć do 3. lub 4. (inne towarzyszki) a jeśli to dalej nie to, to polecam zacząć do piątego, gdzie zmienia się prawie wszystko włącznie z głównym scenarzystą). Ale całkiem możliwe, że DW to po prostu nie Twoja rzecz. Nie byłoby to wielce zaskakujące, wiele osób nie pojmuje fenomenu tego serialu (szczególnie jeśli próbują go zbyt dogłębnie analizować - logika i DW nie zawsze idą w parze).
Przede wszystkim się nie zniechęcać. Faktycznie pierwszy sezon, szczególnie początki nie powalają efektami i są nieco absurdalne. Najbardziej chyba lubię z tego sezonu dwuczęściowiec z Empty Child. A jednego odcinka ze środka do tej pory nie obejrzałam, bo mi się wydawał irytujący. Kiedyś obejrzę jak będę wracać do starych odcinków. :P Osobiście jestem zwolenniczką oglądania jak leci, żeby wiedzieć o co chodzi potem. Ja naprawdę polubiłam serial gdzieś w połowie 2 sezonu. A wcześniej to oglądałam głównie z ciekawości, no bo coś musi w tym serialu być skoro ma 50 lat. :)
Pierwszy sezon jest bardzo specyficzny. W ogóle pierwsze odcinki Doctora są problematyczne. Sama miałam zrezygnować w połowie pierwszego odcinka:) Trzeba nieco uzbroić się w cierpliwość. Trzeci odcinek jest moim zdaniem o niebo lepszy. Potem czwarty i piąty, które są chyba nawet gorsze od pierwszego, ale później jest już coraz lepiej. Naprawdę:D Odcinek szósty jest bardzo dobry, ósmy cudowny, a 9 i 10 nadal należą do moich ulubionych. W drugim sezonie zmieniają głównego aktora, a tym samym zmienia się nieco klimat serialu...
Niby można przeskoczyć, do 5 sezonu, gdzie efekty poprawiają się, ale można przez to stracić wiele perełek.
Radziłabym przetrwać jakoś tych kilka pierwszych odcinków. Naprawdę warto się odrobinę przemęczyć. Historia rozkręca się, a niektóre odcinki zapadają w pamięć.
A ja zaczęłam od drugiej części End of Time, więc kompletnie nie wiedziałam, o co chodzi i co z czego wynika, ale natężenie emocji było tak duże, że i tak mi się udzieliło - do dzisiaj pożegnanie Tennanta należy do moich ulubionych momentów. A potem jakoś poszło od pierwszego, bo po prostu byłam ciekawa, o co chodzi. Myślę natomiast, że siłą serialu zawsze byli aktorzy, grający główną rolę i postać samego Doktora - sposób, w jaki każdy z nich go tworzył, zupełnie innego, a jednocześnie wciąż tego samego.
Coś w tym jest :) Nawet na samym początku, gdy nie mogłam się wciągnąć zainteresowała mnie po prostu postać Doctora. I gdy w 6 odcinku zobaczyłam scenę Doctora i Daleka wiedziałam już, że będę oglądać dalej:D
O właśnie. To też te wszystkie tajemnice z nim związane i cały ogromny świat do poznawania :)
To właśnie jest siła tego serialu. Każdy z Doctorów gra tą samą postać, która jest zupełnie inna, a jednak taka sama. Tak jak to brzmi takie też jest. Najbardziej fascynujące jest to, że widz oglądając cokolwiek przyzwyczaja się do głównej postaci i gdy ją "uśmiercają", bądź zmieniają automatycznie nabiera dystansu do oglądanej serii, natomiast w Doctorze nie ma czegoś takiego! Osobiście byłam zaskoczona własnymi, prywatnymi odczuciami. Mi pierwszy sezon (nowego) DW bardzo się podobał i zauroczył mnie Christopher, więc po zamianie na Davida myślałam, że będę miała mieszane uczucia. Natomiast pojawiło się ponowne zauroczenie, ale w zupełnie innych aspektach jego postaci i dokładnie to samo miałam z Mattem. Nie mam pojęcia jak to funkcjonuje, ale zdecydowanie jest to największym atutem serialu :) Także radze się nie zrażać, tylko odnaleźć w serialu jakiś punkt zaczepienia, który do Ciebie przemawia, bo naprawdę warto obejrzeć całość :)