Odcinek sztos. Harrison trochę lepiej aktorsko, może jakoś się wybroni. To o czym mówisz - ciągle pogrywają z nami twórcy nie dając jednoznacznej odpowiedzi co z nim. Wysoka inteligencja to też jedna z charakterystycznych cech psychopatów, dodać do tego bójkę, ale z drugiej strony obronił słabszego...

Morderca dziewczyn jeśli chodzi o krew, to wydaje mi się, że to spuszczanie krwi niekoniecznie jest ukłonem w stronę Dextera, ale z tego co się orientuje to tak się po prostu robi z ciałami w zakładach pogrzebowych , ale mogę się mylić. Generalnie trochę dziwnie to wygląda z tym mordercą. Ta laska mieszkała w jakimś hotelu, dlaczego nie mogła z niego wyjść, krzyczeć czy coś takiego? Później otwierają się ukryte drzwi i ona wybiega na jakimś pustkowiu, nie wiem jak logicznie będzie to wytłumaczone.

Kolejna sprawa w tym odcinku to spalenie zwłok, chyba powinno być trochę bardziej to pokazane widzowi, a nie, że nagle Dexter robi to nie wiadomo jak, nie wiadomo gdzie...

Nie no, w zakładach pogrzebowych nie spuszcza się krwi ze zwłok :) Też nie rozumiem, dlaczego nastolatka tak świetnie bawiła się w pokoju motelowym, a potem nagle była pod kontrolą psychopaty. Odurzył ją i przeniósł w inne miejsce, wyglądające podobnie? Spalenie ciała przez Dextera rzeczywiście zostało pokazane bardzo skrótowo i w sumie dziwne to, ale to musiało być jakieś krematorium, bo ludzkie ciało w innych warunkach nigdy nie spali się doszczętnie.

Co do Harrisona: faktycznie scenarzyści starają się tchnąć w tę postać sporo niejednoznaczności. Empatię niby ma, a za tchawicę chwyta jakby był wyćwiczony jak jego ojciec. Nie rozumiem narzekań na grę aktorską odtwórcy tej roli. Wg mnie jest całkiem okej.

"Nie no, w zakładach pogrzebowych nie spuszcza się krwi ze zwłok :)"

Robi się to w procesie tanatopraksji/balsamowania. Usuwa się większość płynów z ciała, żeby ono nie gniło. Dokładnie tak jak było pokazane w tym odcinku Dextera. Mi się wydaje, że jednak są to prywatne fiksacje zabójcy, nie stawiałbym, że ma to związek z Dexterem.

Co do Harrisona, to ciekawy jest tytuł ostatniego odcinka: "Sins of the father". Gdzieś słyszałem takie określenie, że grzechy przechodzą z ojca na syna. O ile wydaje mi się, że obecnie Harrison nikogo nie zabił, to może się to zmienić do końca sezonu. Zobaczymy...

Jeszcze dopowiem tutaj. Ciekawi ten zwrot w kwestii technologii. Dexter wydaje się teraz dużo nie ogarniać, a przecież w Miami był w tym całkiem dobry, z tego co pamiętam. Dziwi fakt, że nie sprawdził w żaden sposób Harrisona, jego wiarygodności. Wiadomo, nie ma teraz dostęp do policyjnego kompa, ale jednak coś mógł na necie poszukać lub spróbować dostać się do komputera jego dziewczyny policjantki.

Równie dziwnie wygląda kwestia jakiejś dokumentacji potwierdzającej, że Dexter jest ojcem Harrisona. Przecież ojcem był na papierze Dexter Morgan, a nie Jim. Więc wydaje się to dziwne, że Harrison przychodzi, mówi że jest synem Jim'a no i sobie żyją jak ojciec i syn. Nawet formalnie jest zapisany do szkoły jako syn Jim'a. No gdzie są na to dokumenty. Tym bardziej, że dziewczyna Jim'a jest policjantką - nie zaciekawiło jej to, nie sprawidzła tego? Co formalnie też dzieje się z Dexterem - pewnie na początku uznany był za zaginionego, ale po 10 latach już pewnie jest formalnie zmarłym...

Faktycznie, to potwierdzanie ojcostwo to błąd twórców, chyba że jeszcze zostanie wyjaśniony. Co do technologii i Dextera - facet przez dziesięć lat żył w lesie przy małym miasteczku, z kozami i drewnem na opał. Mógł się troszkę zacofać :)

Według mnie Harrison mógł nakłamać w kwestii śmierci Hannah. Ona może żyć, a on uciekł z Argentyny żeby znaleźć Dextera.

Ja dalej sądzę, ze Harrison to nie jest Harrison, a ktoś kto się pod niego podszywa. Może to nie logiczne, ale bardziej pasowałby mi tutaj Cody, choć ciężko udawać 10 lat młodsza osobę. Czuję, że prawdziwy Harrison zjawi się jakoś na koniec sezonu.

Z tego, co kojarzę, balsamowanie polega na wstrzykiwaniu specjalnych soli, żeby usunąć toksyny z organizmu, zabić bakterie przyspieszające proces gnilny, ale nieważne.

Moim zdaniem milioner od niszczenia planety, to nasz morderca od dziewczyn. Zerknijcie na jego dłonie - na moje oko takie trochę już dłonie emeryta.

Witam nie milioner od niszczenia planety tylko ojciec tego gościa co go Dexter zabił. Jest taka scena gdzie jest zbliżenie na oczy mordercy same jak podgląda ta dziewczynę i ten ojciec ma takie same oczy.

Oczu nie porównywałem, ale ojciec Matta jest moim drugim podejrzanym :)

Pewnie większość tak myśli że to któryś z tych dwóch gości a wyjdzie że to zupełnie inny kolo.

Tak raczej powinno być. Ja obstawiam kogoś z przeszłości Dextera. Myślałem o synu Trinity Killera, ale wiekowo nie pasuje.

Harrison zamordował Hannah. Zamorduje też Dextera, spowoduje, że przeszłość Dextera wyjdzie na jaw.

Upust krwi naprowadza nas na Trójkowego ale to mylny trop. Głównym przeciwnikiem Dexa będzie Harrison.

Tablet Kurta jest właściwie taki sam jak ten, z którego korzysta morderca dziewcząt.

Nie wydaje mi się. On jest raczej taki drobny, a ten koleś co strzelał był wysoki i postawny.

"Moim zdaniem milioner od niszczenia planety, to nasz morderca od dziewczyn. Zerknijcie na jego dłonie - na moje oko takie trochę już dłonie emeryta." i jak podjeżdżał gdy córce pani policjantki popsuł się samochód słuchał starego kawałka. To raczej wg mnie też on.

"wychodzi na to, że ma empatię. Dexter miałby to w dupie" albo wg mnie to taka gra, że czuje że coś odjebie, np strzelanina w szkole żeby się pozbyć swoich oprawców, a Harrison go zabije i dlatego np następny odcinek ma tytuł "H is for Hero". Więc to wg mnie socjopata.

Ale po czym wnioskujcie, że z Harrisonem jest coś nie tak? Póki co ta postać wydaje się dość „czysta”, jego odruchy, mowa ciała, reakcje są zupełnie normalne. A to, że rzucił się na szkolnego agresora? Bywa, to imo żadna podstawa do tego, żeby uznać gościa za „psychopatę”. Nie zaprzeczam, że jakiś plot twist może być, ale póki co nie widzę do tego podstaw.

W ogóle mam wrażenie, że ten sezon ma (jak na razie) jedno czołowe przesłanie, charakterystyczne dla całego serialu = świat nie jest zero-jedynkowy, czasem ciężko powiedzieć co jest dobre a co złe. Ten motyw przewija się tu non-stop (nawet wprost mówi o nim ten milioner-truciciel). I np. ładnie to pokazali na przykładzie tego gnębionego dzieciaka, któremu pewnie większość widzów współczuła, bo nierozumiany, a pewnie wrażliwy i miły dzieciak. A jednak nawet ten miły dzieciak, wcale taki perfekcyjny nie jest, bo okazuje się, że tez ma „mroczna stronę” (albo po prostu złość, wyrażaną na swoim sposób agresywnie ;)).

Poza tym sporo głupotek w tym sezonie (zreszta w poprzednich tez..). To bieganie Dextera po lesie w którym roi się od kamerek + zostawianie w śniegu śladów.. No błagam.

No i tez nie kumam o co chodzi z tą spalarnią i w jaki sposób ta dziewczyna znalazła się w zamknięciu. Miałam wrażenie, że ominęło mnie kilka scen, ale chyba nie.

Z Harrisonem to bardziej przeczucie. Wrócił do ojca, o którym nic nie wie, a czasami zachowuje się, jakby coś wiedział, tylko to ukrywał. Pewnie twórcom chodziło o to, żeby widzowie się zastanawiali.