I się skończyło :D
Mógłbyś mi opowiedzieć pierwsze 10 minut bo mi się stream nie chciał włączyć.
Ja jestem rozczarowana, tzn. obejrzę sobie jeszcze raz, ale tak na świeżo to jednak najbardziej szkoda mi wątku z córką. Podobała mi się scena Rusta i Martego na koniec, motyw gwiazd, ale poza tym nie czuję, że cała sprawa Króla w żółci była wyjaśniona.
chcialbym ale mi tez zacielo :D no wyjasniona czarni detektywi mowili ale nie do konca zrozumialem co mowili wtedy w szpitalu...
Oni coś chyba mówili tylko, że była grupa pedofilii, którzy zabijali dzieci.
Ale trzeba przyznać, że odcinek trzymał w napięciu od początku do końca, szczególnie ten moment kiedy Rutst i Marty przyjechali do tego domu i jeszcze ten tekst "I get a bad taste in my mouth out here,” says".Aluminum, ash."
Rust jednak przypomniał sobie Errola,
wlasnie. kwestia na lozku w szpitalu byla "i saw him in '95. dirty " i ze go wtedy nie poznal cos tam..."
co do aluminium. teraz ogladam e01 i ten sam tekst w 17 min jak jada z msc zbrodni w aucie i ten sam wyraz twarzy Rusta :D czyli ze time is a flat circle and u are doing again again again... heheh
Tak, i Rust winił siebie za to, że on widział zabójcę kilkanaście lat temu i nie zatrzymał go. I Rust mówił, że tylko jednego człowieka zatrzymali, a ich na kasecie było kilku.
Według mnie kwestia kryminalna była w tym serialu bardzo drugorzędna. Owszem - najbardziej uniwersalna i najłatwiejsza tak naprawde w odbiorze, ale drugorzedna. Według mnie cały czas chodziło o metaforę współczesności jako świata po apokalipsie, stad nawiązania do filozofi, połamani i genialnie skonstruowani bohaterowie, ich niejednoznaczna przyjaźń, klimat zawieszenia i atmosfera snującego się realistycznego horroru. Każdy odcinek wart kontemplacji i refleksji. No i dla akcji o wiele istotniejsza byłą relacja między głównymi bhaterami, ich charaktery (gdzie indywidualne historie tez nie do końca zostały wyjaśnione), niemal symboliczne. Dawno nic mnie tak nie poruszyło jak scena rozmowy przed szpitalem w końcówce i jej zderzenie z ostatnim kadrem, niczym świat pozostający w zawieszeniu i okłamywaniu się (pocieszaniu).
no i po odcinku! :D tak jak przypuszczano wielki kosiarz Earl ;) no i dialog Rusta i Martina na koniec odcinka mega! nie zmieniam oceny 10/10 :)
A mnie finał rozczarował - nie sama forma, bo ta jest wyśmienita, ale treść, która nie tłumaczy masy wątków które pojawiły się w wcześniejszych odcinkach.
No właśnie tez mam ten problem z finałem, ale sam Pizzallato mówił jeszcze przed dzisiejszym odcinkiem, że ludzie za bardzo się wkręcili w to poszukiwanie szczegółów, jakiś ukrytych znaczeń. Serial był świetnie przygotowany od strony technicznej i gry aktorskiej, ale trochę się zawiodłam, że ta krótko podsumowali całą sprawę morderstw, kultu itd. W sumie wyszło na to, że serial bardziej skupiał się na wątku "time is a flat circle", a nie na tej konkretnej sprawie kryminalnej.
A mnie finał niestety totalnie rozczarował ..cała ta historia okazało się zmierzała kompletnie do niczego . Nic nie trzymało się kupy. Na samym początku piękny rytualny mord wskazujący na super inteligentnego przeciwnika ...a na samym koncu dostajmy patologicznego grubasa który ledów potrafił zliczyć do dwóch. słabo słabo...
Wielu amerykańskich seryjnych zabójców to byli totalnie prości ludzie, którzy podjarali się albo jakimś kultem religijnym, albo satanizmem czy jakimś drastycznym dziełem literackim/filmowym, dorobili sobie ideologię do swojej perwersji i w związku z tym nałogowo zabijali czerpiąc z tego przyjemność.
Często w zasadzie nawet nie potrzebowali motywatora z kręgu kultury czy religii, po prostu zabijanie sprawiało im frajdę, mieli taką potrzebę.
Po tym jak mówił/wyrażał się to raczej nie był taki głupi ten grubas, a że żył w chlewie i był odrażający - jeden filozof grecki żył w beczce po winie i wypróżniał się na środku drogi.
Diogenes z Synopy zwany Psem ten filozof. A Grubas akurat był inteligentny. Zresztą jak większość psychopatów. Z Kultu tylko korzystał, później sam wszystko robił i planował. To był mimo wszuystko geniusz
A na jakiej podstawie twierdzisz, że był mało inteligenty? I to: 'piękny [...] mord'? WTF? Wszystko z Twoją oceną rzeczywistości ok?
no wlasnie za duzo chyba wymagano. sam przescigalem sie w teoriach ale caly czas powtarzano ten serial nie jest o zbrodni :D rozmowa detektywow pod koniec od tym swiadczy ;)
Ja też liczyłem na coś więcej. Sam odcinek nie był zły, był ciekawy i trzymał w napięciu, ale po całym sezonie pełnym zagadek i niewyjaśnionych powiązań (np. rysunki w domu Martina) liczyłem na zakończenie zwalające mnie z nóg, a sam wątek zbrodni był kiepsko zakończony. Trochę lepiej im wyszło zakończenie związane z wywodami Rusta, ale patrząc na cały 8 odcinek, brakuje sporo wyjaśnień. Mimo trochę gorszego zakończenia w moim odczuciu, serial nadal jest jednym z moich ulubionych.
"sam Pizzallato mówił jeszcze przed dzisiejszym odcinkiem, że ludzie za bardzo się wkręcili w to poszukiwanie szczegółów, jakiś ukrytych znaczeń."
heh, cała prawda : )
ciężko powiedzieć. Za cały serial jako cały daję 9/10. Jednak ostatni odcinek to raptem 6/10. Końcówkę ratuje osoba Rustego i jego odkupienie. Ten przez całe życie przybity człowiek, nie wierzący w nic, zgorzkniały, na końcu odkrywa, że jest coś PO. Wie już, że spotka się ze swoją córką i innymi bliskimi, że może jednak nie wszystko jest pozbawione sensu. Ten optymistyczny wątek, nie jest nachalny, ale jest ciepłym okładem na jątrzącą się ranę, którą jest całe życie Rustego. Ciekawi mnie jednak kilka rzeczy.
1. Po ang. YK nazywa go little priest - czyli mały kapłanie, ciekawe czemu?
2. Kiedy Rusty jest w głównej komnacie voodoo ma dziwną wizję galaktyki, wiecie może skąd mu sie to wzięło? Skutki uboczne po byciu dillerem?
3. Co z resztą całej piątki - czemu nie zostały wszystkie wątki ujawnione. Stawiałem jednak na teścia Martina
żadna tajemnica. errol nazywa cohle'a małym kapłanem, bo chwilę później mówi, że ten pobłogosławił ledoux i innych akolitów. zabił ich. wprowadził ich do królestwa śmierci.
Ta śnieżnobiała koszula Rusta jaka przywdział do "ostatecznego" starcia jak strzelba Czechowa :), mówiąc krótko z duzej chmury mały deszcz. Może rzeczywiście wiele ludzi zbytnio się nakręciło, choć twórcy serialu tez, myślę, zadbali o to, po co umieszczać tyle "tajemniczych" ujęć, scen itd. Mimo wszystko trochę zawiedziony.
Wątek mocno mesjanistyczny. Biała koszula i przebity brzuch/bok. Miałem wrażenie, że twórcy przedstawili Rusta jako mesjasza, który bierze na siebie walkę z Szatanem czyli YK w osobie Errola.
"Wprowadzam nieprzyjaźń między Ciebie, a niewiastę, pomiędzy potomstwo Twoje, a potomstwo jej: ono zmiażdży Ci głowę, a Ty zmiażdżysz mu piętę." (Rdz 3, 15)"
Walka między nimi, ukąszenie w pięte czyli zranienie Rusta i ostateczne "rozgniecenie głowy" czyli strzał. Potem następuje koma czyli śmierć, a następnie zmartwychwstanie. Ten nowy Rust ot ten który pokonał swoje demony, bo wie, że coś jest po śmierci i że światło wygrywa z ciemnością. Porównajcie ten tekst z początkowymi tezami o ludzkim gatunku.
To już jest inny Rust i to jest w tym serialu piękne.
A w ostatniej scenie nawet wygląda jak Jezus, co do tajemnic, o to chodzi właśnie, żebyście się długo zastanawiali O CO tam chodziło a ilu ludzi tyle teorii; pierwsza scena; dzień w którym odnaleziono ciało pierwszej ofiary to dzień śmierci córki Rusta; zabawa lalkami córek też wygląda co najmniej podejrzanie i przypomina obrzędy Wielkiej Piątki; poza tym wir, motyw zapętlenia czasu... jest tego sporo
Zgadzam się w zupełności. Jak dla mnie finał świetny, jak cały serial. Na potwierdzenie Twojej teorii w pierwszej scenie w szpitalu, Rust w odbiciu w oknie wygląda dosłownie jak Jezus. Ten serial skupiał się na bohaterach, sprawa była tłem i takie zamknięcie historii jest jak dla mnie w pełni satysfakcjonujące. Zostało wiele niejasności, o czym wspomina nawet Rust podczas rozmowy w szpitalu z Martinem, ale jakoś mi to nie przeszkadza.
Dokładnie, to bardzo rzuca się w oczy. Oraz tekst “Light versus dark.”
Naprawdę, wszyscy życzyli śmierci detektywom i chcieli zobaczyć gloryfikację i zwycięstwo zła? Nie spodziewałem się zobaczyć czegoś tak optymistycznego i pięknego w zakończeniu tego "mrocznego" przecież serialu :)
To było nawet logiczne, po tym gdy Rust powiedział że "tylko ta sprawa trzyma go na ziemi", tymczasem Marty stracił najważniejsza rzecz w życiu - rodzinę. Spodziewałem się że mogą zginąć z rąk skorumpowanych Gilbo i Papanii.
Mam nadzieję że śledztwo w drugim sezonie będzie powiązane.
ale przeciez tak naparwde nie pokonali oni zla, tylko jego czesc... zwiazek z rodzina senatora itd nie zostal oficjalnie uznany przez FBI...
Zolty Krol w tym przypadku jest wylacznie przyczyna, srodkiem, sposobem przemiany glownego bohatera czyli Cohle'a tak jak to opisal @Cypisex
Zakończenie prawie jak w serialu LOST parę lat temu. Wielu napalało się na teorie spiskowe, metafizyczne i nie wiadomo co jeszcze, a tymczasem wyszło prosto, i od serca. W międzyczasie coś co zapowiadało się na serialową wersję se7en albo milczenia owiec, przeistoczyło się w Teksańską Masakrę w Luizjanie, ale i tak wyszło coś wspaniałego.
Zobaczyć jak Rust zmienia się na końcu, jak zauważa, że oprócz zła i zepsucia jest miłość, że jego córka, ojciec, że to wszystko nie zginęło, tylko czeka, że mrok powoli ustępuje - tak, to do mnie przemawia. To jest coś co kupuję, i co smakuje zwłaszcza w opakowaniu w tę całą 8-częściową historię.
Zmieniam punktację z 8 na 9. Nie mogę dać 10, bo mimo wszystko, wątek że jakiś przymuł porywał, mordował, gwałcił dzieci, miał swoich "akolitów" i tak dalej, to wszystko mocno dziwne dla mnie. Ale może dlatego, że za wiele zła i zepsucia w życiu nie doświadczyłem i obym nigdy doświadczyć nie musiał.
Ja jestem na tak.
sluchaj ,polaczku,nie popisuj sie ,bo nie rozmawiasz z kumplami pod budka z piwem
jezeli piszesz "Wielu napalało się na teorie spiskowe,metafizyczne...(.)"to dajesz cos do myslenia,nie?Ja mam swoje wlasne teorie i nie musisz pisac czego nie bedzie dotyczylo zakonczenie...to jest na swoj sposob spoiler.....
Nie mam kompletnie pojęcia dlaczego pomyślałaś o sobie jako o dziwce w kontekście prostytucji...
dla mnie dziwka ma jedno znaczenie(dla wiekszosci ludzi tez), gdy chcę powiedziec "pogardliwie o kobiecie " to nazywam ją dziwką????gdy nie zgadzasz sie z kobieta w realu to tez ja tak nazwiesz? bo powie na ciebie debilu? gratuluję
nie zmieniaj tematu i radze na przyszłość nie pisac o zakonczeniach danego serialu na forum innego
Tam skąd pochodzę, kobiety nie mają zwyczaju wyzywać innych od debili i kretynów. Co innego jakieś zapite dziwki w melinach albo spelunach. Pewnie dlatego właśnie w takich miejscach nie przebywam.
Wystarczyło napisać "mógłbyś nie pisać więcej o Lost bo trochę spoilerujesz" wtedy odpisałbym że to było moje subiektywne odczucie na temat zakończenia, które mimo wszystko uważam, za niedoścignione do tej pory przez żaden serial.
Ale nie, lepiej od razu rynsztokiem zajechać...
jako wielki fan pierwszy 7 odcinkow, jestem lekko rozczarowany finalem.
Zgoda, placzacy Rust, dostrzegajacy swiatlo, ktore pokonuje mrok, jest dobrym zwienczeniem jego historii. Marty nazywajacy Rusta przyjacielem tez wzrusza - bo pokazuje, ze przyjazn rodzi sie takze w bolu, a wieloletnie nieporozumienia okazuja sie tylko nic nieznaczacymi epizodami w relacjach miedzyludzkich. Scena wizyty Maggie i corek w szpitaly rowniez porusza - nawet przed ekranem telewizora mozna poczuc milosc i cierpienie, dwa nierozlaczne uczucia.
Po finale spodziewalem sie jednak:
- lepszego uzasadnienia motywacji mordercy. tymczasem caly ten mistycyzm (ofiara z korona pod drzewem) troche kloci sie z prosta, pokrzywdzona i nieludzka postacia Errola.
- wytlumaczenia kasety (!) i powiazan calej tej wplywowej gromadki z morderstwami
- wytlumaczenia watku corki Martiego. nie potrafie zrozumiec, po co sie pojawil
Zmieniam ocene z 10/10 na 9/10. Wciaz jestem zachwycony serialem, nie spodziewalem sie, ze po BB tak szybko zobacze cos tak dobrego, ale do poziomu arcydziela jednak troche zabraklo.
i to wytlumaczenie "zielonych uszu" poprzez pomalowany na zielono domek? LAME, poczulem sie w tym momencie obrazony przez tworcow.
w sumie nigdzie nie zostało powiedziane nic więcej o córce Martiego. Wydaje mi się, że to były tylko teorie widzów a nie to co było rzeczywiście w serialu
wszystko wskazuje jednak na to że córka martiego miała "bliski" kontakt z tymi chu!ami. W serialu jest pokazane co widzą marty i rust. To widzowie znaleźli symbol carcosy na ścianie domu martiego, kolczyki=krzyże córki identyczne z krzyżem które miał w swoim gabinecie tutle, czarne gwiazdy jakie malowała na swoich portretach w 2012 - Marty żadnej z tych rzeczy nie widział...