Jak w temacie, wyjątkowo rażącą oczy była postać Ginewry. Nie mogłam patrzeć na jej
wypucowaną, tak nieśredniowieczną twarzyczkę i współczesne fryzury. Poważnie, nie mam
pojęcia o czym myślał/a chrakteryzator/ka tworząc image tej postaci. Porażka na całej linii.
Dziewczyna jest bardzo ładna, nie przeczę, ale no ludzie... serio?!
Nie odbiegam raczej opinią od moich poprzedników. Cudowna Eva Green i Joseph
Fiennes oraz lalusiowaty, nijaki i nudny Campell Bower z diastemą jak wielki kanion.