PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

2008 - 2013
8,8 323 tys. ocen
8,8 10 1 322803
9,1 62 krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

5x07  

ocenił(a) serial na 10

zauważyliście że przez ułamek sekundy w 00:24:16 pojawiło się coś takiego
http://i45.tinypic.com/9ft8bt.png ? czy ktoś wie, z czego to jest? czy może jakiś przekaz
podprogowy :o

ocenił(a) serial na 10
siukuluku

To reklamy, ktoś pewnie źle wyciął jak wrzucał na sieć. Niezły odcinek, nie tego się spodziewałem.

ocenił(a) serial na 9
inquit

<spoilers>
no niezły niezły choć w zasadzie to większości wątków można się było spodziewać -to, że Hank na coś wpadnie, to, że ktoś zginie.. ciekawe pani White zrobi jakiś numer do końca tego pół-sezonu.. w sumie tak jakoś nie bardzo przeżywała cysternę... myślałem, że Todda trochę będzie więcej ale prawdopodobnie w 5x8 skoro ma gotować :D no i komu pan White zleci stuknięcie 10 osób z listy. Pewnie zda się na Saula :D

ocenił(a) serial na 10
eete

Raczej zda się na Todda, bo to on mówił, że ma wtyki w więzieniu, więc jest to logiczny krok.

Ten odcinek mnie wkurzył (żeby nie powiedzieć inaczej). Mike był moją ulubioną postacią, ale zostawianie czegokolwiek Waltowi i potem kłócenie się z nim nie mogło przynieść innych efektów. Myślałem, że chociaż jedna postać odejdzie z serialu na własnych nogach, a nie w trumnie.

#$%$#$%@#. Mam nadzieję, że Hank dobierze mu się w ostatnim odcinku do tyłka.

Pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 8
eete

9 osob przyjacielu

ocenił(a) serial na 9
Magg89

z rozmowy w barze wynika (sneak peak 5x8) że do listy dołącza papug Dan Wachsberger... przyjacielu

Magg89

10.

schfyo

+ Lydia

użytkownik usunięty
nie_powiem

ZABIJAŁBYM.

ocenił(a) serial na 9
siukuluku

Czekamy na polskie napisy:D

ocenił(a) serial na 10
siukuluku

Zdecydowanie reklama. W mojej wersji był jeszcze inny fragment. Ktoś po prostu przyciął o ułamek sekundy za mało.

Co do odcinka, to powiem tylko WOW. Jak dla mnie najlepszy odcinek od dawien dawna. Była i akcja , i jak zwykle psychologiczne smaczki. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to światło padające na zabandażowany nadgarstek Walta. Zbyt wiele w tym serialu widziałem, by uznać to za przypadek:)

Co do samego Walta, to naprawdę scenarzyści obrzydzili mi tę postać do cna. Brawa dla nich, bo przecież taki był ich zamiar. Wg mnie Walt nie nadaje się na szefa. Nigdy nie będzie kimś w rodzaju Fringa. Jego analityczny umysł i umiejętność planowania jest niesamowita, ale kuleje trzymanie się zamierzonego planu i przede wszystkim akcje ad hoc. White doskonale zdał sobie sprawę z błędu jaki popełnił wcześniej z Jessem. Nie doceniał go, a wręcz ciągle dołował. Teraz kadzi mu ile wlezie, bo znów nie jest w stanie zrozumieć czego Jesse w danym momencie potrzebuje, a potrzebuje już spokoju. Gustavo doskonale rozumiał ludzi. Potrafił z nimi pogrywać i był w tym arcymistrzem. Walt nakreślił sobie plan, ale nie umie go stosować. Jego rozmowa z Jessem przy skręcaniu labu, to znów stary dobry egocentryczny Walter, dla którego Jesse jest ćpunem i głupkiem spędzającym czas wolny na grach i gokartach.

Sam Walter staje się wręcz ćpunem własnego ego. Scena początkowa, gdy kazał gościowi powiedzieć swoje imię była dla mnie tragikomiczna. Jak dumny był Walt, że szumowiny z całego niemal kraju znają jego ksywę. To zdecydowanie lepsze niż radość w oczach syna, któremu kupił samochód. Poza tym nie wiem czy rozpowiadanie na prawo i lewo, że Heisenberg zabił Fringa jest mądre. Fring miał powiązania i ktoś będzie mógł szukać zemsty. Heisnberg nie myśli już racjonalnie, bo za cenę podbudowania swej "ulicznej sławy" sam sobie maluje na cel.

Szeroka sława w przestępczym światku stoi w jawnym kontraście z relacjami White'a z jego najbliższymi. Skyler się go panicznie boi. Pinkman ma go dość, bo zdał już sobie sprawę, że Walt to zaiste "tykająca bomba", jak to powiedział Mike. Co więcej, widać, że Jessemu naprawdę jest żal Skyler. Walter już się przed niczym nie kryje. Nikogo przed nią nie udaje. Po prostu robi swoje brudne interesy w myjni, która ma wyprać pieniądze dla jego dzieci. Nawet nie sili się już na odpowiedzi tylko wygania Skyler do biura. Żałosne to naprawdę, bo im wyżej Walt wg niego wchodzi, tym bardziej jest sam. W zasadzie to moim zdaniem już jest sam, bo Saula ciężko zaliczyć jako wiernego kompana.

Gotowanie z tym nowym typem (chyba ma na imię Todd) to moim zdaniem kiepski pomysł. Wiemy już, że szybciej działa niż myśli, ale jest coś co mnie bardziej intryguje. Kiedyś, gdy Gus zapytał Walta czemu gotuje z Pinkmanem, to on odpowiedział mu "bo jest lojalny i robi co mówię". Todd już pokazał, że gorliwy do roboty jest nawet bez rozkazu. Czy jest jednak lojalny? Jesse był z Waltem od początku. Przeszli razem biedne czasy gotowania w przyczepie, szaleńca Tuco, ćpanie Jessego, chorobę Walta, Gale'a, zabitych ćpunów na ulicy i w końcu Gustavo. Przeszli całą drogę - od początku do końca. Todd wchodzi do gry, gdy wszystko jest już robione z rozmachem i "na grubo". Co prawa na razie sam przyznał, że nie chce wielkich pieniędzy, ale czy gotowanie z wielkim Heisenbergiem to nie jest za dużo jak dla początkującego?

Ciekawy smaczek było słychać na podsłuchu Mike'a. Hank wydzwaniał po firmach w poszukiwaniu darczyńców na Fun-run DEA. Trochę groteskowa scena, bo ciężko znaleźć takowych, a niegdysiejszy główny darczyńca okazał się narkotykowym lordem.

Hank naprawdę mi w tym odcinku zaimponował. Jasne jest, że kładzie swoją całą karierę na szalę, by złapać Heisenberga. Szkoda tylko, że jego kariera pewnie legnie w gruzach, gdy prawdziwa twarz jego arcywroga ujrzy światło dzienne.

Co do końcówki, to była strasznie mocna, choć gdy Walt przyjechał na spotkanie to już wiedziałem co się święci. Mike był postacią, którą naprawdę uwielbiałem. Był do bólu profesjonalny, brutalny i zabijający bez mrugnięcia okiem, ale jednocześnie przestrzegający zasad i lojalny. Miał całkowitą rację mówiąc, że to Walt odpowiada za cały ten syf i doskonale wyłapał, że to ego Walta doprowadziło ich do tego miejsca, Mike i Gus tworzyli doskonały duet, który mógł funkcjonować i funkcjonował przez wiele lat. Walt mógł być tego częścią i osiągnąć wszystko, czego początkowo niby oczekiwał. Za to chyba tak naprawdę Mike nigdy nie szanował Waltera. Ten popsuł mu doskonały układ z Gustavo, a jednocześnie nie był w stanie realnie zająć jego miejsca. Postrzelenie Mike'a to już Heisenberg w czystej postaci - wściekły, bo ktoś ugodził jego obrzmiałe ego. Po chwili dopiero pomyślał, że kobieta z Madrigal też ma nazwiska. Chwilę jednak za późno. Kolejna rzecz, która odróżnia Heisenberga od Fringa - ten potrafił schować swą dumę pod maską przemiłego człowieka lub milczącego głazu, a przede wszystkim trzymał się tego. Heisenberg jest zapalczywy - "tykająca bomba".

Przed kolejnym odcinkiem rodzi się kilka pytań. Co zrobi Jesse, gdy dowie się, że Walt zabił Mike'a? Czy w ogóle się dowie, bo przecież Walt może zaraz zapakować Mike'a do beczki. Co z gotowaniem zrobi Walt? Cały ten system ze współpracą z tamtymi ludźmi nie wydaje mi się dobry. Walt gotuje w ABQ, a oni sprzedają to gdzieś indziej. Czy wejdą z dilerką do ABQ na nieznany teren? Czy do ABQ nie zapuka nowy gracz, skoro niebieska meta przesunęła środek ciężkości gdzieś indziej?

ocenił(a) serial na 10
Cycson

Jeszcze jedno, bo zapomniałem dopisać. Walt powiedział Jessemu, że teraz, gdy mają kontrolę nad biznesem już nikt nie zginie. Dzień później znów ginie człowiek. Co prawda niewinny to on zdecydowanie nie był, ale fakt jest faktem. A kolejny fakt jest taki, że Walt nijak kontroli nad tym co się dzieje nie sprawuje.

ocenił(a) serial na 10
Cycson

Wg mnie Walt po prostu zbyt długo nie był traktowany na serio i tylko to prowadzi do patologicznych sytuacji. Przecież nie pojechał do Mike'a z zamiarem zastrzelenia go, zrobił to pod wpływem impulsu, ponieważ Mike go za wszytko obwiniał (i miał rację). Zwróć uwagę na twarz Walta po strzale - to nie było to co widzieliśmy przez ostatnie odcinki, gość jest całkowicie zagubiony. Jednak tak jak napisałem wcześniej, mam nadzieję, że Hank się do niego dobierze jeszcze w ostatnim odcinku.

Dobrze, że Jessie już z nim nie gotował, ale wydaje mi się, że teraz będą musieli spłacać ludzi Mike'a bo tamci ich znają lub powiedzieć "chłopcom" Todda żeby ich zabili. W każdym razie szykuje się naprawdę świetny finał.

Pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 10
Miczal

Nigdzie nie napisałem, że pojechał tam z zamiarem zabicia go (choć miał przygotowaną broń). Napisałem jednak, że Walt nie ma kontroli nad sytuacją i nie radzi sobie z problemami ad hoc. Walt nie był traktowany na serio, bo nie zrobił wiele by być tak traktowanym. Został zatrudniony jako kucharz i zarzekał się przed Gusem, że on i Jesse mogą być profesjonalni. Wyszło, że nie potrafią, bo co chwila mieli jakieś problemy z pracodawcą. Gdyby przychodzili rano, gotowali, wieczorem szli do domu wszystko byłoby w porządku. Mike to jasno potwierdził. Potem Walt zabił Gusa, bo myślał, że może nosić jego buty. No więc, z każdym odcinkiem widzimy, że strasznie go one uwierają. Jeśli Walt chce szacunku od współpracowników, to sam powinien też ich szanować. Tymczasem on nie przyjmuje jakichkolwiek argumentów, a sam pouczał Mike'a jak prowadzić dystrybucję, tak jak kiedyś pouczał Pinkmana i jego ćpuńską ekipę przygłupów. Każdemu powinno zależeć na tym, żeby biznes szedł dobrze, bo każdy powinien mieć w tym interes i profity. Dla Walta liczy się jego ego i pozycja, a reszta niech na to pracuje.

ocenił(a) serial na 10
Cycson

"[...] choć gdy Walt przyjechał na spotkanie to już wiedziałem co się święci" - twoje słowa. Mniejsza z tym, chciałem tylko napisać, że jest nieprofesjonalny ponieważ nikt nie traktował go poważnie, ale nie chodziło mi tu o gotowanie mety, tylko o czasy przed tym - był wtedy traktowany protekcjonalnie przez wszystkich i teraz daje to rezultaty, bo nie odda nawet cząstki władzy którą posiada w danej chwili. W grę wchodzi tylko większa władza (sorry za powtórkę, ale inne słowo tu mi nie pasowało) - jak w przypadku Gusa, dał mu więcej swobody, ale nie gdy tylko chciał mu skrócić "smycz" Walt zaczął kombinować i wszyscy wiemy jak to się skończyło. Ogólnie Walt działa jak dioda - przepuszcza tylko w jednym kierunku. :)

Pozdrawiam!

ocenił(a) serial na 10
Miczal

Moje słowa, bo sceneria była jednoznaczna. Walt znajdujący wcześniej torbę z kasą i bronią na wierzchu choć pod spodem były ubrania, to mega podpowiedź. Wyraźnie pokazano nam broń, więc gdy Walt spotyka Mike'a na pustkowiu, to wiem co się święci. Nie znaczy to, że uważam zabicie Mike'a za zaplanowane przez Waltera. Po prostu po tym, co widziałem wiedziałem, że Mike z tego żywy nie wyjdzie.

Jeśli chodzi o wcześniejsze czasy, to masz rację - Walt był traktowany pretensjonalnie (tego słowa szukałeś), ale jak miał być traktowany? Chuderlawy, lekko piz***waty nauczyciel chemii nagle gotuje metę i sprzedaje zatwardziałym i mało rozgarniętym kryminalistom. Jak byś traktował taką osobę? Z szacunkiem? Kto miał go szanować? Tuco wrzucający w nos wszystko co mu się nawinie? Kumple Pinkmana? Już wtedy Walt miał zapędy żeby rządzić wszystkim. To on chciał rozszerzyć terytorium przez co zginął Combo. Jakie doświadczenie miał wtedy Walt w sprzedawaniu mety? Jakie ma teraz? Gus go docenił jako chemika i po namowie uznał za człowieka godnego zaufania. To Walt zaczął wydziwiać wywalając Gale'a z labu i sprowadzając Pinkmana.

Również pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 10
Cycson

Przepraszam za przyczepienie sie do "protekcjonalnie". Sprawdziłem i poprawnie użyłeś tego wyrazu. Zwracam honor:)
Pozdrawiam

Cycson

" To Walt zaczął wydziwiać wywalając Gale'a z labu i sprowadzając Pinkmana",przecież to było najbardziej logiczne rozwiązanie ze wszystkich,Gale był zaufanym człowiekiem Gus'a a Walt go szkolił do przejęcia jego roli,jeszcze kilka gotowań i Walt byłby niepotrzebny czyli zbędny.Jakby Gus zostawił Walta i Jessiego w spokoju
(a nie kamery,ochroniarz co się patrzy na ręce i do tego chemik z dziennikiem) to nadal by dla niego gotowali w jego superlabie..

ocenił(a) serial na 10
samgo5

Kamery i ochroniarz pojawiły się zdecydowanie później, więc nawet nie będę odbijał piłeczki. To, że Gale biegał z notatnikiem to fakt, ale zapominasz o tym, że to nie Gus chciał współpracy z Waltem tylko odwrotnie. Gus miał gotowego Gale'a, który mógł wyprodukować wyrób odrobinę gorszy. My wiemy, że faktycznie to Gale nakłonił Gusa do zatrudnienia Walta w celu poznania jego metody. Z punktu widzenia Walta dostał jednak szansę pracy w profesjonalnym środowisku i w cywilizowanych warunkach. Nie wiem czy Gus zabiłby Waltera, gdy Gale nauczyłby się już gotować metodą Walta samemu. Szczerze w to wątpię, zakładając, że Walt nie zacząłby odwalać tego co odwalał. Fring był człowiekiem strasznie pragmatycznym, więc posiadanie dwóch genialnie uzdolnionych kucharzy zamiast jednego byłoby mądrą dywersyfikacją ryzyka. Ja całe to zamieszanie z Galem odebrałem zupełnie inaczej. Walt nie czuł się moim zdaniem fizycznie zagrożony. Chodziło, jak zwykle, o jego wielkie ego. Początkowe gotowania z Galem były wzorowe. Gale ciągle zadawał pytania, a Walter mógł w końcu przekazać komuś swą wielką wiedzę. Wcześniej przekazywanie jej Pinkmanowi sprowadzał sie do nauczenia go wykonywania czynności krok po kroku. Przed Galem mógł błyszczeć swą konkretną wiedzą. Niestety Gale był zbyt pojętnym uczniem i uczył się za szybko. Był taki odcinek, w którym Walt przyszedł do labu i mówi "trzeba zrobić to", a Gale "Zrobione". "No to trzeba zrobić to". Gale ponownie "Zrobione". Moim zdaniem Walter obawiał się przyznać sam przed sobą, że jego metoda nie jest zarezerwowana tylko dla niego. Ok, opracował ją sam,ale inni chemicy mogą ją odtworzyć i zrozumieć. Przede wszystkim chodziło jednak o to, że Gale "zrównałby się" z Walterem. Po pewnym czasie doszłoby do końca statusu mistrz-uczeń, a Walt, jak dobrze wiemy, strasznie lubi być mistrzem i mózgiem. Dlatego powrót do zaufanego Pinkmana, który będzie ciągle uczniem Waltera mówiącym do niego per "Mr. White".

Cycson

Mogło być też tak że Mike przygotował sobie broń na taką okoliczność że będzie musiał kogoś zabić.Przecież wszystkie bronie Mike wyrzucił a ta nie.Mike stracił wnuczkę na zawsze oraz pieniądze które dla niej przeznaczył.I za wszystko obwiniał Waltera.Więc jako profesionalny zabójca oraz dziadek zajrzał od razu do torby a tam broni nie ma.A może tez chciał jednak zabić Waltera aby nie spieprzył życia Pinkmanowi.A Walter nie odpowiada za bajzel z Gusem.Bo gdyby nie walter zabił go to zbił by go Gus oraz pinkmana.A co do reszt Popieram Waltera że zabił Mike.A Pinkman zachował się jak pussy.I jak nie zacznie juz gotować tylko Z Walterm Tod to będzie lipa dalsze odcinki.

ocenił(a) serial na 10
piter25

Wybacz, ale niewiele zrozumiałem z Twojej wypowiedzi. Strasznie jest to napisane. Uważasz, że Walt nie odpowiada za bajzel z Gusem? Nie odpowiada, bo ten by go zabił? Już pisałem co o tym myślę. Gdyby Walt zachowywał się normalnie, to Gus nie miał żadnego powodu by go zabijać. Osoba tak pragmatyczna jak Gus po prostu lubi być przygotowana na różne okoliczności. Tym bardziej, że wiedział o chorobie Walta.

ocenił(a) serial na 10
samgo5

White sprowadził Pinkmana do laboratorium w jednym celu. Jako "łapówkę" za rozwiązanie problemów z Hankiem. Zaś ryzyko, że Fringe będzie się ogo chciał pozbyć, nie było w żaden sposób uzasadnione do momentu, gdy Walter przejechał dwóch dilerów.

ocenił(a) serial na 9
otis_tarda

Ze wszystkim się zgadzam, po za tym, że za cały bajzel z Gusem nie do końca w 100% odpowiada Walt. Owszem, przejechał tych dwóch dilerów, od czego cała współpraca zaczeła się sypac, ale zrobił to z uwagi na Pinkmana - Gdyby nie jego obsesja (słuszna, czy też nie) aby pomścic chłopca, mogliby dalej współpracowac z Fringiem w komfortowych warunkach.
Prawdę mówiąc do tego odcinka spodziewałam się, że DEA w jakiś sposob dokopie się do Mike'a, a ten mający z Walterem na pieńku w jakichś okolicznościach w końcu go wyda, ale widzę, że po raz kolejny poszło to w inną stronę niż się spodziewałam. :)
A odcinek rewelacyjny, miejscami czułam się niemal jakbym oglądała film Scorsese'a ;) Wściekła jestem, że postanowili podzielic ten sezon i poczekam sobie na drugą czesc tyle czasu, że pewnie znowu będe musiała ogladac cały serial od początku (Tak jak to było tym razem).

ocenił(a) serial na 8
Innoame

Po 8 odcinku jest roczna przerwa?

ocenił(a) serial na 10
Gonzo_filmweb

nie wiem czy roczna, ale tak

Cycson

Wydaje mi się, ze Walt bardzo dobrze dogadywał się z Galem, nadawali na tych samych falach. Jesse został sprowadzony i wymieniony bo zaczynal sprawiać problemy i mógł dprowadzić Hanka do Waltera.

Proszę sobie przypomnieć, jak Walt zachwalał Jesse'go i jego wiedzę, a zarazem negował Gale'a przed Gusem - kiedy Jesse przyszedl do laboratorium i zaczął się zachowywać jak pólgłowek z tym swoim joł joł bicz, Walter miał wyraz twarzy, jakby chcial sie zapaść pod ziemię.

Gdyby nie to, możliwe, ze Walt i Gale dalej by razem pracowali. Z punktu widzenia Gusa byłoby niekorzystne zabijać Walta, nawet jakby nauczyl wszystkiego Gale'a. 2 pracowników pracuje wydajniej, poza tym, trzeba brać pod uwagę nieobecności w pracy z powodu choroby, czy nieprzewidzianych zdarzeń. Gus trzymałby Waltera, gdyby ten okazal się lojalny wobec pracodawcy.

ocenił(a) serial na 9
Miczal

Walt wszedł na krwawą ścieżkę i to z pewnością go w końcu zgubi
.... to i oczywiście Skyler

ocenił(a) serial na 9
Miczal

gdyby nie miał zamiaru zastrzelenia mike'a, to nie wyjąłby mu pistoletu z torby. Tzn może nie mial 100% zamiaru, aby to zrobić, ale brał pod uwagę taką okoliczność.

Cycson

Walter nie ma szans byc drugim Gusem. Czy Walt czekałby 20 lat na dokonanie zemsty? Czy uzbroił by się w cierpliwość, żeby powoli, spokojnie rozwijać biznes? Czy potrafiłby schować uczucia, emocje, uprzedzenia? Czy jest konsekwentny, czy ma zasady, ktorych się trzyma, czy jest dobrym i lojalnym pracodawcą? Czy potrafiłby być wielkim graczem, grubą rybą - w cichości? :) Nie! A to wlaśnie jest potrzebne, żeby zostać drugim - lub większym - Gusem.

Jakie to musiło być frustrujące dla Waltera, kiedy po takiej chwili euforii z początku odcinka, opuszcze go Jesse (dlaczego nie dostrzega jego wiekości, skoro dopiero co wielki gangster to potwierdził!!) a na końcu Mike wreszcie wykrzykuje to, co do tej pory tylko dawał do zrozumienia docinkami - że zamiast jego wielkosci, widzi tylko małość.

W tym odcinku najbardziej podobały mi sie 2 miny Waltera: kiedy czeka i wreszcie słyszy swoje imię (nie chcę byc wulgarna, ale wiecie gdzie mu wtedy spłynęła cała krew :P) i mina kiedy Mike wykrzykuje mu w twarz, co o nim myśli.
W ogóle ten odcinek to kalejdoskop min: Waltera, kiedy Jesse wychodzi nie baczac na jego wołanie, kiedy dociera do niego, ze zabił Mike'a, min Mike'a, kiedy spogląda znacząco na Jesse oraz kiedy zdaje sobie sprawę, że game is over i nie może nawet przytulić swojej wnuczki na pożegnanie, niedowierzanie i obrzydzenie na twarzy Jesse'go. I najbardziej dramatyczne - coraz bardziej skamieniała twarz Skyler. Robi na mnie większe wrażenie, niż gdyby histeryzowała. Nie wiem, czy się poddała, czy coś knuje... Ale jest z nią źle i w końcu wybuchnie. Walt skupia się na zagrożeniu ze strony gangów i DEA, a tu ma pod nosem całkiem realne zagrożenie.

Jesse zaczyna pokazywać, ze nie jest juz chłopcem, bardzo mi się podoba jego rozwój. Dostrzega uczucia Skyler, potrafi postawić się Waltowi i czuje się obrażony i wkurzony, że ten traktuje go wciąż jak małoletniego ćpuna.

Oj Mike, w komentarzu do poprzedniego odcinka ostrzegałam Cię, że pycha Waltera Cię zabije. Nie posłuchaleś :( Będe tęsknić, byłeś najfajniejszym kolesiem w BB :(

ocenił(a) serial na 10
emo_waitress

Świetny komentarz.

Pozdrawiam

Cycson

Dziękuję :)
Odwdzięczę się - Twoje komentarze są jednymi z niewielu, które czytam z prawdziwą przyjemnością :)
Pozdrawiam serdecznie

ocenił(a) serial na 10
emo_waitress

"alter nie ma szans byc drugim Gusem. Czy Walt czekałby 20 lat na dokonanie zemsty?"

Kolejny raz powtarzam, że tracicie z oczu główny powód dla którego Walt przestał się bać i jak to ujął zaczął żyć. Walt żyje z wyrokiem, spodziewa się w najlepszym wypadku kilku lat życia, ale zakłada że wyrok może przyjść nawet za parę miesięcy. On na zbudowanie swojego imperium nie ma całego życia jak Gus. Z wyrokiem śmierci Walt jest z jednej strony skłonny na bardzo ryzykowne zagrania a z drugiej potrzebuje wyników natychmiast, nie ma czasu się rozdrabniać. Nie boi się, że kartel będzie chciał się zemścić, dla Walta ważniejsze jest by wyrobić sobie imię, by stać się legendą. Nie boi się też, że zostanie złapany, tak naprawdę to myślę, że chce żeby po jego śmierci wszyscy dowiedzieli się kim był. Porównywanie Gusa do Walta nie ma żadnego sensu.

Cycson

Nie wiadomo, czy Jesse kiedykolwiek dowie się, że Walt zabił Mike'a - tak jak, że otruł tego chłopca. Możliwe, że oficjalna wersja, którą przyjmą za pewnik DEA i Jesse będzie o ulotnieniu się Mike'a, że on, jako ex-cop, wiedział jak zatrzeć za sobą ślady.

Nie wiem, jak będzie wyglądala sytuacja z nowym graczem, który działa na podobno większą skalę, ale zaczyna mi to trochę przypominać sytuację z serialu Supernatural, przez którą przyznaję porzuciłam ten serial (to raczej nie grozi BB :P). A mianowicie z każdym sezonem pojawia się nowy, potężniejszy przeciwnik, z ktorym bohaterowie się kotłują, po to, żeby w ostatnim odc. sezonu go pokonać, samemu tracąc człowieczeństwo lub ginąc, lub coś innego. W BB - logicznie- Walt i Jesse wspinaja się po drabinie biznesu narkotykowego od dilerów ulicznych po kartele i ja to oczywiście rozumiem, ale to już było, fabuła zaczyna się pod tym względem kręcić w kółko i robić wtórna. Czy znowu będzie udany początek współpracy, a potem wszystko sią pokiełbasi? Czy Walt znowu stwierdzi, że ojej jednak z tymi panami się nie żartuje, znowu poczuje się zagrożony, spanikuje i znowu zabije kolejnego mafioza? A przed nami jeszcze odcinki w przyszłym roku, pewnie scenarzyści zapełnią je napięciem na linii nowy szef-Walt..

A propos - jednak Walt znowu zostaje czyimś pracownikiem.

Cycson

Genialnie podsumowany odcinek, wielkie ukłony za przeanalizowanie wszystkiego od A do Z. Trzeba będzie niedługo pomyśleć nad podsumowaniem "dokonań" Walta i zrobieniem rankingu jego wszelkiej maści grzechów.

ocenił(a) serial na 10
Cycson


Jestem pod wrażeniem wpisów Cycsona i emo_waitress :) Dla mnie to zdecydowanie najlepszy odcinek z tego sezonu. Ogrom emocji. Jak napisała emo_waitress również zwróciłam uwagę na to jak "miny" naszych bohaterów w tym odcinku doskonale oddają to co w danej sytuacji czują. Złość, bezradność, zazdrość, wycofanie- wszystko mamy jak na dłoni, nawet bez dialogów. Breaking Bad to dla mnie chyba najlepszy serial pod względem ukazania portretów psychologicznych postaci. Praktycznie o każdym zmieniłam zdanie o 360 stopni tak jak reżyser to sobie zaplanował. Każdy przeszedł jakąś przemianę, przeszedł na inną stronę- dobrą lub złą. O ile na początku Waltera darzyłam współczuciem i "kibicowałam" mu żeby jakoś w tym narkotykowym świecie przetrwał tak teraz strasznie mnie denerwuje... Własne ego i to, że trzęsie półświatkiem przyćmiły mu wszystko to co kiedyś było dla niego ważne. Zaczął gotować pod pretekstem zabezpieczenia finansowego rodziny- teraz o tym nawet nie ma już mowy.
Skyler na początku strasznie mnie irytowała- te ciągłe fochy, „skwaszone miny”. Teraz doskonale ją rozumiem. I to, że przestała się odzywać doskonale ukazuje tragizm jej postaci. Jest mi jej po prostu żal ..Żyje u boku człowieka, którego panicznie się boi, a najgorsze jest to, że ojciec jej dzieci jest dumny z tego kim jest. Wcale się nie dziwie, że chce chronić dzieci. Walter zamknął ją w pułapce. Co by nie zrobiła jest złe.. Nie potrafi nikomu o niczym powiedzieć.. Myślę, że dla ich małżeństwa była jakaś szansa wtedy gdy kupowali myjnię a Skyler podjęła się „prania brudnych pieniędzy”, które Walt zarobił dla rodziny. Myślała, że z tym skończy ale cóż.. apetyt rośnie w miarę jedzenia a to tylko rozbudziło pragnienie Walta. Walter i Skyler to dwie tykające bomby, które w tym sezonie na pewno wybuchną.
Jessie na początku kompletnie nieodpowiedzialny ćpun a z biegiem czasu zachował w sobie więcej człowieczeństwa niż przykładny wcześniej Walt- nauczyciel- ojciec i mąż. Paradoksalnie sam mimo, że nie jest rodzicem bardziej przeżywa straszny los jaki spotyka w tym serialu dwójkę niewinnych chłopców niż ojciec dwójki dzieci !
Szkoda mi, że w dalszych odcinkach nie zobaczymy Mike, bo tą postać darzyłam sympatią. Świetnie zagrana rola, Jonathan Banks był kapitalny ! Postawa, gesty, zachowanie, wyraz twarzy, spokój, opanowanie- Mike miał wszystko, czego wymagać można było od profesjonalisty. Mike potrafi oddzielić życie prywatne od zawodowego. W ciągu dnia potrafił z zimną krwią zabijać ludzi, a później zostawiał to wszystko za zamkniętymi drzwiami i widać było jak ogromną miłością darzy swoją wnuczkę. Ten wyraz twarzy kiedy w parku pojawia się coraz więcej policji i wie, że nie może się z nią nawet pożegnać wyraził więcej niż tysiąc słów..
Mike to zupełne przeciwieństwo Waltera pod tym względem. Bo ten od kiedy trafił do "narkotykowego biznesu" coraz mniej troszczy się o rodzinę z czego kompletnie przestaje sobie zdawać sprawę. Jego kontakty z dziećmi są praktycznie znikome. Ogranicza się do kupienia super fury Juniorowi i potrzymania na rękach malutkiej. Zupełnie nie widzi niebezpieczeństwa jakie realnie zagraża jego rodzinie z powodu jego „zajęcia”. Jest zbyt impulsywny i porywczy, nie przyjmuje krytyki i w tym odcinku dał tego popis. Niebezpieczeństwa nie ma dziś, ale z jego postawą jest wysoce prawdopodobne, że może być jutro i Skyler doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Z dominującej żony stała się wrakiem człowieka. To co stało się z Walterem można podsumować świetnym stwierdzeniem- chcesz poznać jakim ktoś jest człowiekiem?- daj mu władzę. Tu już nie chodzi o pieniądze. Bo człowiek jest taką chciwą istotą, że im więcej ma tym więcej chce. Na początku nie było nic do stracenia i chciał zabezpieczyć rodzinę, ale teraz wie, że stał się królem podziemia i Heisenberga trzeba się bać. Say my name- tytuł ostatniego odcinka. Chyba jedyną postacią, która ciągle pozostaje taka sama jest Hank- bystry umysł, dociekliwy, w domu ciepły i opiekuńczy. Teraz nawet zaczynam lubić ekscentryczną Marie ;) Nie mogę się doczekać 8 odcinka tylko szkoda że sezon podzielili na dwie części- za długo czekania.....

ocenił(a) serial na 10
siukuluku

Boże, co za zero ogarowy typ. To są reklamy, źle ucięte release.
Odcinek dobry, skyler jak zwykle ma z czymś problem, pije te wino, nieudaczniczka życiowa. Walt robi pieniądze, a ta biedna i słaba psychicznie siedzi w domu i płacze jak to jest jej źle i topi smutki w alkoholu. Żałosna, słaba osoba. Jej problemy to pikuś przy problemach Walta, a po Walcie jakoś tego nie widać. Chce wprowadzić do domu normalną atmosferę, rozmawiać ze skyler, ale ona nie. Wielka pani zero strzela fochy. Nie zasługuje na tak ogarniętego mężczyznę jak Walt.
Bardzo dobrze, że Walt zabił Mike'a, bo nie szanował należycie Mr. White'a.
A z Todda będą ludzie.

ocenił(a) serial na 9
apon

apon, 100% racji. Walterowi przydałaby się taka żona, jak Gemma z Sons of Anarchy :)

ocenił(a) serial na 10
TedBundy

a czy mi się zdaje, czy Mike to pierwsza osoba, którą osobiście i bezpośrednio, prosto w oczy zabił Walt?

ocenił(a) serial na 9
maciej_piotrowski

źle ci sie wydaje.

ocenił(a) serial na 10
maciej_piotrowski

Kiedyś dobił dilera na ulicy po tym jak wcześniej przejechał go samochodem. Ale masz rację, po raz pierwszy Walt bezpośrednio strzelił do kogoś, kogo znał. Pinkman strasznie sobie z tym radził, a Walt i tak nigdy w pełni tego nie zrozumiał. Teraz chociaż po części będzie znał smak tego, co przeżył Jesse. Choć po zachowaniu Walta po strzale widać, że też łatwo mu to nie przyszło. Czyżby Walter White gdzieś jeszcze walczył z Heisenbergiem?

ocenił(a) serial na 9
Cycson

pierwsze zabójstwo waltera jest już w pierwszym sezonie, kiedy dusi łańcuchem dealara w piwnicy...

ocenił(a) serial na 10
keeveek

Jednak nie było to "prosto w oczy", bo był z tyłu ;) A w ogóle pierwsze zabójstwo Waltera to Emilio - kuzyn Krazy-8, który zginął w przyczepie.

ocenił(a) serial na 9
Cycson

no i patrząc na to, co się dzieje z Waltem, nie sądzę, żeby było mu przykro. Jedyny jego problem to będzie pozbycie się gości z więzienia, kiedy to się jednak nie uda, bęzie musiał uciekać przed DEA i kartelem, czy tam tym gangiem z którym zawarł deal.

ocenił(a) serial na 9
Cycson

Emilio i Crazy 8 to była swego rodzaju samoobrona. Diler na ulicy postrzelił/zastrzeliłby Jasse'go, więc to z kolei była obrona drugiej osoby. Pierwszą osobą, którą Walt w pewnym sensie zabił, była chyba Jane, lecz to również była nieco inna sytuacja niż teraz z Mikiem. Jego chyba jako pierwszego zabił nie z obawy i poczucia zagrożenia, a po prostu przez złosc i brykające ego.
Btw. Wiem, że powszechnie się twierdzi, iż Jane po prostu nie uratował i jedynie widział jak umierała, ale gdy przyjrzec się bliżej widac, że zanim Walt przylazł i zaczął potrząsac Pinkmanem, Jane leżała na boku, więc najprawdopodobniej przeżyłaby swoje narkomańskie wymioty. (Inna rzecz, że wówczas pewnie obydwoje byliby martwi niedługo później).

ocenił(a) serial na 10
Innoame

Moim zdaniem Walt za każde zabójstwo odpowiada w takim sam sposób. Jest winny i nie widzę czynników łagodzących.

ocenił(a) serial na 9
Znakomajkowity

Coz, jest to już kwestia poglądów wykraczających nieco po za sferę dyskusji odnosnie BB. Jednak dla mnie zabicie w samoobronie kogoś, kto mierzy do Ciebie ze spluwy, a strzelenie do kogoś dlatego, że powiedział Ci kilka niemiłych słow, nie jest tym samym.
Swoją drogą w poprzednim poście ani myślałam kogoś usprawiedliwiac, jedynie wskazywałam postęp w przemianie bohatera i różnicę pomiędzy tymi zabójstwami. ;)

Cycson

Kolejny dowód, ze Walter nie nadaje sie na szefa - dziala pod wplywem impulsu i zranionych uczuć :)

Naprawdę, nadaje sie na pracownika, nie na szefa. Najlepiej mu się powodzilo w tym krótkim okresie pracy z Galem, miał wszystko zapewnione, komfort pracy idealny, współpracownika, który okazywal mu uwielbienie, spokój...

ocenił(a) serial na 10
apon

Dokładnie tak.. , w trzecim sezonie sam Gus mówił że potrzebuje Walta tylko na jakiś czas potem prawdopodobnie by go zlikwidował , druga sprawa to Pinkman zaczął bawić się w samotnego mściciela a Walter go uratował czego konsekwencją był początek konfliktu z Fringiem.
Mike ,fakt świetnie napisana oraz zagrana postać ale nie oszukujmy się przecież to był killer i miał pewnie całe stosy trupów na swoim koncie , a to że był dziadkiem i słodko zachwycał się wnuczką nie zmienia faktu czym był , nie jeden zbrodniarz miał dzieci , wnuków oraz był lojalny wobec swoich mocodawców.
Walter White to oczywiście tykająca bomba i egocentryk ale kto w tym serialu jest krystaliczny? :) , Skyler chyba zajmie najwyższe miejsce w historii telewizji pod względem "najbardziej irytująca postać" .

ocenił(a) serial na 10
apon

Ja to widzę zupełnie inaczej. Sam nie przepadam za Skyler, ale to nie ona odpowiada za atmosferę w domu. Kiedyś Walt ciągle ja okłamywał, znikał na całe dnie, nie mowił gdzie i z kim jest. W końcu dowiedziała się, że gotuje metę, a z czasem także, że jej dzieciom grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, a jej mąż jest mordercą. Po co zaczęła wg Ciebie romans z Tedem? Chciała tego? Bzdura, po prostu chciała dowalić Walterowi, żeby podpisał papiery rozwodowe. Z czasem pieniądze przesłoniły jej wizję całości, ale prawda jest taka, że miała rację mówiąc, że "ktoś musi chronić tę rodzinę przed człowiekiem, który twierdzi, że ją chroni".

Zastanawiasz się teraz z czym problem ma Skyler? Naprawdę? Walt wraca z "pracy", która polega na wytwarzaniu narkotyków i zabijaniu ludzi po drodze i opowiada jej o tym podczas posiłku. Ty to nazywasz "wprowadzaniem normalnej atmosfery w domu"? Kpisz sobie? "Hej, ale miałem dzień w pracy. Ugotowaliśmy 40kg i rozpuściliśmy w beczce ciało chłopca. Hmm, świetny jest ten stek. Czym go przyprawiłaś?" Rzeczywiście, normalna atmosfera. Podobnie "normalna atmosfera" była, gdy Walt zaprosił na kolację Pinkmana. Ten człowiek ma już naprawdę już nierówno pod sufitem wg mnie. Idealny przykład makiawelistycznego myślenia - strach jest silniejszy od miłości. Skyler panicznie boi się męża, jednak jeszcze nie jest gotowa na wydanie go policji. Jak sama przyznała czeka na powrót raka. Tylko tyle na razie jest w stanie zrobić. Nigdy w życiu nie nazwałbym jej słabą osobą. To ona zachowuje w całej sytuacji zimną krew. To ona stara się wyprać te pieniądze, a Walt ma to już totalnie gdzieś. Kupuje drogie samochody, powoli wikła myjnię w swoje brudne interesy. Ten "ogarnięty mężczyzna " jak go nazwałeś, zostaje powoli w tym całym zgiełku sam i tylko on za to odpowiada. Skyler zaś musi znosić rozmowy z siostrą o jej zdrowiu psychicznym, bo Walt na nią zrzucił całą winę. Nie ma komu o tym powiedzieć, więc kisi się sama we własnym sosie, który dodatkowo podlewa alkoholem. Bo co innego może zrobić? Na razie jest zdolna tylko do tego. Dla mnie Skyler była "najbardziej irytującą postacią". Teraz zajmuje u mnie 1 miejsce wśród najbardziej tragicznych postaci tego serialu. A nazywanie jej "nieudaczniczką życiową" pozostawię bez komentarza.

ocenił(a) serial na 8
Cycson

Myślę, że Mrs.White i Jesse stworzą jeszcze niezły duet...

ocenił(a) serial na 10
Gonzo_filmweb

Czy tylko mi się przypomniała scena z bodajże pierwszej serii, gdzie Skyler wchodzi na stronę Pinkmana w rubrykę zainteresowania i czyta: MILFs? :D