Nie żebym się czepiał, ale serial nazywa się Piękna Epoka i akcja odbywa się w Krakowie pozostającym pod zaborem austriackim. Lubaszenko, jako Jelinek stara się zaimponować Wiedniowi, co ma dowodzić partnerskim, przyjacielskim stosunkom między ex-polskim Krakowem i stolicą cesarstwa. Główny bohater jest tylko w połowie Polakiem i najczęściej przedstawia się, jako Jan Edigey. Nazwisko Jelinek- w czasie wojny najłatwiej było z nim dostać się na folkslistę, stąd stereotypowy folksdojcz nosił nazwisko Jelinek lub Jelonek. No i w końcu- w odcinku z pożarem główny bohater podczas przesłuchania straszy potencjalnego morderce długoletnim więzieniem. Specjalnie sprawdziłem- przez cały okres istnienia zaboru austriackiego za zabójstwo skazywano klienta na karę śmierci przez powieszenie, rzadziej ścięcie. Wniosek- abstrahując od poziomu serialu (dziwne, że mało kto dopatruje się podobieństw z Sherlockiem Holmesem), jest to kolejny TVNowski chłam pełny przekłamań i antypolskości. W pięknej epoce zaborów pół-Polak Jan Edigey-Korycki dostaje posadę asystenta kryminalnego Jelinka, którego najważniejszym celem jest otrzymywanie pochwał od przełożonych z Wiednia. Ta epoka jest tak piękna, że mordercy nie zostają skazywani na karę śmierci, bo przecież taka nigdy w Europie nie istniała, a szczególnie w pięknej epoce. Kawał gówna, który komukolwiek, kto ma pojęcie o historii musi wydać się chłamem na maxa. Tak czy inaczej obejrzę, żeby zobaczyć poziom poprawności politycznej we wszystkich 10 odcinkach.
Pomijając pewne treści powyższego posta zwrócę uwagę, że na karę śmierci skazywano za morderstwo, a nie za zabójstwo (tak uogólniając), bo austro-węgierska ustawa Strafgesetz über Verbrechen, Vergehen und Uebertretungen rozróżnia dwa terminy, "Mord" i "Todschlag". Pierwsze oznacza morderstwo (działanie z zamiarem pozbawienia życia), drugiej to zabójstwo (działanie którego efektem jest pozbawienie życia).