Na mordę Malaszynskiego już nie mogę patrzeć, amant za 3 grosze, beznadziejny aktor grający na jednej nucie, do tego już podstarzały i taki jakiś zapasiony - prawie jak Lubaszenko. Intryga prosta jak drut, w Ojcu Mateuszu są o wiele, wiele lepsze. Humor zerowy. Klimat epoki też. Rozumiem, że mam podziwiać tę superprodukcję TVNu kosztującą kilka milionów, głównie za wypożyczenie strojów z epoki z jakiegoś zagranicznego studia. To była główna atrakcja w The making of. No to super!
Aktorstwo fatalne, serialowe lub z programów typu "pamiętniki z wakacji", dykcja jak zawsze fatalna, dialogi beznadziejne, język sztuczny. scenografia po taniości, sztuczna i minimalistyczna jak w teatrze telewizji, obraz i praca kamery fatalna do sześcianu, wogole się nie nadaje do niczego (No chyba ze do Kryminalnych albo W-11). Muzyka nie tylko nie pasuje ale i irytuje. Wszystko aż kipi sztucznością, tanioscią i amatorką. Żenada!!!