To ekranizacja książki Mroza więc wiadomo, że każda będzie lepsza od pierwowzoru. Ale czy koniecznie wątki prywatnego życia bohatera muszą być non stop wtrętem pomiędzy scenami? Naskórkowo potraktowane wszystkie relacje Edlinga i kwestie życia rodzinnego, zupełnie niepotrzebne. Można jak w Law&Order pokazywać ciekawie sprawy bez wnikania w życie prywatne śledczych.
Druga sprawa - żona przebywająca w ośrodku zachowuje się jak w stanie katatonii, co jest zupełnie niespójne ze sposobem prowadzenia terapii - normalnie chodzi jak widmo, aż dziw że bez koszuli nocnej, nie ma z nią kontaktu a w trakcie sesji z mężem gada i czai bazę.
Poza tym skoro ma unikać trudnych emocji to chyba za wcześnie na sesje z mężem i obmawianie swoich uczuć, zwłaszcza jeśli oboje mają być szczerzy.
Sam główny bohater to postać z kartonu. Niewiele wskazuje na jego specjalizację ani doświadczenie prokuratorskie. Może rzeczywiście lepiej mu idzie ze zwierzętami (behawiorysta w tytule). Nurt behawioralny w terapii to zupełnie nie to co kinezyka. A swoją drogą ciekawe jak można mieć doktorat z kinezyki - z tego co się orientuję to jest część nauki antropologii. więc zapewne jest to pewna specjalizacja w ramach tych studiów.