Trudno nie rozpływać się nad nową produkcją Pixara – film ten składa się praktycznie z samych zalet. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, jest niezwykła dojrzałość, z jaką twórcy traktują
Od pięciu lat (czyli od premiery znakomitego "Toy Story 3") nie uświadczyliśmy naprawdę dobrego filmu od Pixara – dostaliśmy jedynie średniej jakości sequel, całkowicie zbędny prequel oraz zawód w postaci przeciętnej "Meridy Walecznej". Pozycje te nijak się miały do wypracowanej przez lata renomy studia i przy największych jego dokonaniach wypadają co najwyżej blado. Na szczęście, przy okazji "W głowie się nie mieści", autorzy postawili na kreatywność i wraz z nową produkcją, studio powróciło do dawnej formy.
Disney
Koncept filmu jest prosty, ale daje olbrzymie pole do popisu zarówno twórcom scenariusza, jak i samej animacji. Akcja rozgrywa się na dwóch ściśle powiązanych ze sobą płaszczyznach – obserwujemy życie dziewczynki imieniem Riley oraz działalność Radości, Smutku, Gniewu, Strachu i Odrazy – pięciu emocji funkcjonujących w jej głowie i sterujących jej odruchami. W życiu dziecka, jak i w centrali sterowania znajdującej się w jej mózgu, wszystko układa się dobrze do momentu przeprowadzki – jedenastoletnia Riley zmuszona jest zostawić swoje rodzinne strony oraz znajomych. Trafia do nowego otoczenia, w którym nie potrafi się odnaleźć i, co ważne, emocje w jej głowie również nie wiedzą, jak zareagować na nagłą zmianę. W wyniku splotu zdarzeń, Radość i Smutek trafiają poza centralę, do obszarów pamięci długotrwałej. W czasie, gdy załamanie dziewczynki pogłębia się, dwie antynomiczne emocje próbują odnaleźć drogę do centrum dowodzenia, trafiając po drodze do różnych obszarów psychiki dziewczynki.
Disney
Trudno nie rozpływać się nad nową produkcją Pixara – film ten składa się praktycznie z samych zalet. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, jest niezwykła dojrzałość, z jaką twórcy traktują ludzką psychikę. To, że emocje zostały przedstawione w formie kolorowych ludzików, nie umniejsza ich znaczenia; każda z nich ma ważną rolę do spełnienia. Bohaterowie żyjący w głowie dziewczynki łatwo uzyskają sympatię zarówno dzieci, jak i rodziców. I tak samo dla dzieci, jak i dla dorosłych, podróż emocji przez labirynt umysłu będzie rozwijająca. Autorzy mają w rękawie wiele interesujących i zabawnych pomysłów dotyczących tych postaci, ale także wykazują się inwencją twórczą w kreowaniu zakamarków ludzkiego mózgu i mechanizmów w nim funkcjonujących – aż szkoda cokolwiek tutaj zdradzać. Na uwagę zasługuje w tym momencie również sama animacja, która – jak zwykle u Pixara – stoi na najwyższym poziomie. Faktem jest, że cały wygląd wnętrza Riley mógłby zostać ukazany bardziej fantazyjnie, ale zastosowany tu koncept (bardziej przyziemny i "technologiczny", niż abstrakcyjny) sprawia, że całość jest czytelna.
Disney
Disney
Na pochwałę zasługuje nie tylko wrażliwość, z jaką twórcy traktują umysł dziewczynki, ale także i wyczucie, z jakim obchodzą się z samą główną bohaterką. Nie trywializują jej problemów i zwracają uwagę na istotność poszczególnych aspektów jej życia. W filmie nie uświadczycie także błahego morału; co więcej, "W głowie się nie mieści" można odczytywać na wiele różnych sposobów. Starszy widz może docenić opowieść o zawiłości ludzkiego umysłu i emocjonalnej wielowymiarowości samego życia, a młodszy wyniesie z filmu lekcję na temat wartości rodziny, współpracy i tego, jak ważna jest każda z emocji (a to tylko kilka możliwych opcji). Nowa produkcja Pixara to bardzo mądry i piękny film – zarówno od strony wizualnej, jak i ze strony fabularnej i emocjonalnej. Stanowi doskonale zbalansowane połączenie elementów przygody, radości, trwogi i wzruszenia oraz mądrego, wrażliwego spojrzenia na życie. Zrealizowany po mistrzowsku, przebija animacje z poprzednich lat i staje się jedną z najmocniejszych pozycji w portfolio słynnego studia.