Recenzja filmu

Słodki koniec dnia (2019)
Jacek Borcuch
Krystyna Janda
Kasia Smutniak

Kogo chroni klatka?

Czy zamknięcie człowieka w klatce ma na celu ochronę społeczności przed nim, czy też może ma chronić jego samego przed społecznością?
Czy zamknięcie człowieka w klatce ma na celu ochronę społeczności przed nim, czy też może ma chronić jego samego przed społecznością? To chyba najważniejsze pytanie filmu Jacek BorcuchJacka Borcucha. Bardzo symboliczne – i wcale nie słodkie – zakończenie pozostawia widza bez wyraźnej odpowiedzi - i dobrze, bo nikt inteligentny nie lubi prostych rozwiązań. Sam film jest bardzo ciekawy, bo poruszający najbardziej aktualne problemy nie jednej rodziny, nie jednego miasteczka ani nawet kraju, ale całej Europy – jak postępować w obliczu masowo napływających tu, a niemile widzianych emigrantów. Nawet żyjącej w dostatku rodzinie mieszkającej w spokojnej, idyllicznej wręcz okolicy gdzieś w Toskanii, nie udaje się uniknąć oberwania odłamkami tego, co dzieje się daleko od nich. Sytuację komplikuje odważne wystąpienie głównej bohaterki, granej przez Krystynę Jandę – ale moim skromnym zdaniem nie jest to najważniejsza kwestia w tym filmie – ostatecznie to artystka, a artystom można wybaczyć wiele...

"Dolce Fine Giornata" (włoski tytuł filmu) kojarzyć się może z "La Dolce Vita" Felliniego. Tam główny bohater – dziennikarz – próbuje w Rzymie odnaleźć miłość i szczęście, utracone dawno temu. Tutaj polsko-włoska rodzina – symbol zjednoczonej, wielokulturowej Europy – stara się uchronić niedawno zdobyte spokój i powszechną szczęśliwość przed zmieniającą się rzeczywistością. Ta jednak powstrzymać się nie da – albo kusi młodością i witalnością, jak młody kochanek pani Linde, Egipcjanin z pochodzenia, albo wdziera się siłą w postaci krwawych zamachów terrorystycznych. "Nasza mała stabilizacja" zostaje zakłócona. Wystarczy drobny pretekst, aby lubiany i pozornie akceptowany emigrant stał się celem bezpardonowego ataku, a przed chwilą jeszcze uwielbiana i nagradzana poetka obiektem nienawiści i ostentacyjnego ostracyzmu. No i ta ostatnia scena… Krystyna Janda wyznała w jednym z wywiadów, że ostatecznie miało jej w filmie nie być i to ona wymogła na reżyserze pozostawienie jej w tej postaci, jaką widzimy w filmie. Kogo chroni ta klatka? Ją, czy społeczeństwo? Dlaczego nikt jej nie zauważa? Dlaczego nikt artystce nie pomaga? Czyżby stała się persona non grata?

Film ciekawy, momentami poruszający, zadający wiele niewygodnych pytań i pozostawiający je bez prostych odpowiedzi. Co do gry aktorskiej – powstrzymam się od oceny. Powiem tylko, że Vincent Riotta jako pan komisarz zrobił na mnie większe wrażenie niż pani Krystyna...
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Trasa filmowej podróży często biegnie drogą ucieczki od szarzyzny codzienności, brutalnej rzeczywistości... czytaj więcej
"Trudno sobie wyobrazić silniej oddziałujące dzieło sztuki. My, pisarze, twórcy jesteśmy niczym wobec... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones