Recenzja filmu

Słodki koniec dnia (2019)
Jacek Borcuch
Krystyna Janda
Kasia Smutniak

Być mgłą

"Słodki koniec dnia" to wartościowy film pokazujący, że nie należy rzucać słów na wiatr, bo mają ogromną moc sprawczą. Maria Linde padła ofiarą linczu, na który zasłużyła i stała się nadworną
"Trudno sobie wyobrazić silniej oddziałujące dzieło sztuki. My, pisarze, twórcy jesteśmy niczym wobec siły tej destrukcji. Oto dar zamachowca dla innych. Śmierć". Tak o zamachu terrorystycznym w Rzymie mówiła, odbierając honorowe obywatelstwo miasta Volterra, Maria Linde. Polska poetka, noblistka, zagrana fenomenalnie przez Krystynę Jandę, tymi słowami publicznie opowiada się za terroryzmem i wywołuje medialną burzę wokół swojej osoby. Bez względu na to, co wydarzy się później, koniec tego dnia z pewnością nie będzie dla nikogo słodki. A już zwłaszcza dla Marii Linde. 


"Słodki koniec dnia" w reżyserii Jacka Borcucha to one-woman show. Cała akcja filmu skupia się wokół Marii Linde, niezwykłej osobowości, która swoim temperamentem i zachowaniem przykuwa uwagę widza. Scenariusz, który Jacek Borcuch napisał razem z uznanym polskim pisarzem Szczepanem Twardochem, jest ciekawy i przemyślany. Fabuła koncentruje się wokół głównej bohaterki będącej niezaprzeczalnie osią tej historii. Postać ta ma wpływ na wszystko, co widzimy na ekranie. Wybór aktorki do tej roli był z pewnością kwestią kluczową. Potrzebny był ktoś, kto połączyłby wyniosłość Linde z jej artystyczną duszą, jej butę i poczucie nieomylności z wrażliwością typową dla poetów. Nikt inny nie podołałby tej roli lepiej niż Krystyna Janda i z zadowoleniem patrzę na rezultaty jej pracy, takie jak na przykład nagroda na festiwalu Sundance.

Maria Linde jest osobą tak fascynującą i tak absorbującą, że należy jej postaci należy się osobna analiza. Jej sławetne przemówienie powinno również zostać poddane interpretacji. Z wierzchu widzimy ją jako ekscentryczną, sławną, poważaną artystkę i, co najważniejsze, laureatkę literackiej Nagrody Nobla. Wystarczy jednak wejść za kurtynę tych pozorów, przejść na drugą stronę fasady zbudowanej z czczych tytułów i osiągnięć marniejących w oczach, by dojrzeć, że tak naprawdę mamy do czynienia ze starą, zmęczoną hipokrytką, niedbającą o swój wizerunek.

Linde ma bowiem jeden cel, jedno wielkie i skrywane marzenie, do którego dąży: ona pragnie być obojętną. Niczego tak bardzo nie chce, jak obojętności wobec świata i tego, co się na nim dzieje. My, bierni widzowie historii jej życia, postrzegamy ją jako autorytet moralny, kogoś, kogo należy słuchać, mądrą poetkę przekazującą w wierszach wzniosłe wartości. Lecz ona nigdy się za kogoś takiego nie uważała. "Jestem starą kobietą, która pisze wiersze". "Nie pretenduję do bycia autorytetem moralnym.. Tak mówiła o sobie w wywiadzie dla francuskiej gazety. Maria Linde to prawdziwa artystka, chce dostrzegać harmonię w ciężkich i trudnych chwilach. Nie chciała poprzez wiersze uczyć ludzi i ich moralizować, ale pewien istotny czynnik w jej życiu wyniósł ją na ten niechlubny w jej mniemaniu piedestał: literacki Nobel.


Im dłużej oglądamy ten film, tym bardziej dostrzegamy wyczuwalną z każdą minutą niechęć do tej nagrody. Dla niej Nagroda Nobla nie wiąże się z prestiżem i uznaniem, tylko z życiowym ciężarem, który zmienił jej życie w takie, którego nie chciała. Gdy wygłaszała przemówienie w ratuszu, Linde kierowała się przede wszystkim chęcią dostrzeżenia harmonii w niedawnym zamachu w Rzymie, ale też pragnieniem obojętności, pragnieniem bycia niezauważonym i nieusłyszanym. Miała nadzieję, że jej przemówienie przejdzie bez echa i że następnego dnia nikt nie będzie o nim pamiętał. Ale przecież jest noblistką. Jedną z osób, której słowa spijają wszyscy obecni na sali. Ten Nobel sprawił, że jej słowa usłyszała cała Europa. A sama Linde pod koniec przemowy wyrzekła się go i dała tym sobie upust do wyrażenia skrywanej do tej nagrody nienawiści.

Oprócz chęci bycia obojętną wobec i dla świata Marię Linde cechuje jeszcze hipokryzja idąca w parze z nimbem nieomylności. W niektórych sytuacjach wypiera ona ze swojej świadomości fakt, że jest noblistką (najlepiej ją definiujący wśród ludzi), by w zupełnie innych okolicznościach nagle sobie o nim przypomnieć i uważać się za wybitną osobistość. Pisarka w swojej głowie nagina ten prestiż i dostosowuje go do konkretnych sytuacji tak, by odnieść korzyści. Nie sprawia wrażenia świadomej tego, że wychodzi na hipokrytkę. A tę hipokryzję wzmaga dodatkowo jej upartość wywodząca się z jej olbrzymiego poczucia nieomylności. Sądzi, że wie, co robi i że to, co robi, będzie najlepsze dla wszystkich, a najbardziej dla niej samej. Takie zachowanie i taki tok myślenia ujawnia się w niej, kiedy nie zatrzymuje się do kontroli mimo wyraźnych sygnałów policji lub gdy pali papierosa na posterunku, choć jej tego zabroniono. Kieruje się butnym twierdzeniem, że to świat ma dostosować się do niej, a nie ona do świata.

 

Krystyna Janda bezbłędnie odgrywa dramat Marii Linde i targających nią emocji. Oddaje jej irracjonalne zachowanie i brak konsekwencji w życiu. Linde nieświadomie sama ukręciła na siebie bat. Zostaje osądzona przez Europejczyków, a potem, na końcu filmu, odwracają się od niej rodzina i przyjaciele. A ją spotyka kara, na jaką zasługuje. Trafia do wąskiej i wysokiej klatki, która staje się jej więzieniem. Nie ma w pobliżu nikogo, kto mógłby ją uwolnić. Jest sama, a ludzie się nią nie interesują. Można powiedzieć, że w pewnym sensie Maria Linde dostała to, czego chciała. Ludzie obojętnie przechodzą obok niej i nie zwracają uwagi na starą kobietę w klatce, która swoimi słowami przestraszyła całą Europę. Można tę sytuację porównać do cyklonu. Gdy wszędzie wokół panuje burza i chaos, w oku cyklonu zawsze jest pogodnie i spokojnie. Dla głównej bohaterki klatka jest wspomnianą strefą spokoju. Wszędzie indziej, poza obszarem jej więzienia, czekają ją jedynie lincz i wzgarda. Tylko w "oku cyklonu" może czuć się bezpiecznie. I pozostaje również do rozstrzygnięcia jeden istotny dylemat: kogo chroni klatka? Czy Marię Linde przed światem wypełnionym paniką i strachem, czy może nas od poetki, która swoimi utworami pochwala terroryzm?

Na samym końcu filmu Jacek Borcuch zastosował bardzo ciekawy zabieg literacki. Otóż wstawił tam wiersz Jarosława Mikołajewskiego "Być mgłą". Lecz zamiast podpisać go imieniem i nazwiskiem prawdziwego autora, napisał, że ten wiersz stworzyła Maria Linde. Zrobił to, by pokazać nam biograficzny kontekst tego utworu wobec głównej bohaterki filmu. Bycie albo ziemią albo chmurą oznacza deklarację, opowiedzenie się za konkretnym stanem rzeczy. Mgła jest gdzieś pomiędzy, mgła nie decyduje, bo nie musi. Jest obojętna. Taka właśnie chciała być Maria Linde. Nie chciała być ani "ziemią", ani "chmurą", chciała na zawsze pozostać mgłą, neutralną wobec wszystkiego i wszystkich. Niestety, nie można w życiu ciągle być pomiędzy, wstrzymywać się od wyborów. Trzeba albo brać odpowiedzialność za to, co się mówi albo żyć w krainie pozorów i oszukiwać się. Nie można przez całe życie być mgłą.

 

Tytułem zakończenia, "Słodki koniec dnia" to wartościowy film pokazujący, że nie należy rzucać słów na wiatr, bo mają ogromną moc sprawczą. Maria Linde padła ofiarą linczu, na który zasłużyła, i stała się nadworną poetką wszystkich terrorystów. Jednak oprócz tego jest to też film mówiący o ksenofobii. Wielu ludzi na całym świecie traktuje obcych jak zagrożenie, czuje do nich niechęć, a czasem się ich nawet boi. To na nich pierwszych pada podejrzenie, gdy dzieje się coś złego. Zamachy, takie jak ten w Rzymie, wzmagają naszą ksenofobię i sprawiają, że coraz bardziej izolujemy się od świata. Osaczamy się i tracimy naszą wolność. Może ten strach ma tylko wielkie oczy? A może jest on dziełem sztuki? Na te pytania każdy musi sobie odpowiedzieć sam. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Trasa filmowej podróży często biegnie drogą ucieczki od szarzyzny codzienności, brutalnej rzeczywistości... czytaj więcej
Czy zamknięcie człowieka w klatce ma na celu ochronę społeczności przed nim, czy też może ma chronić jego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones