Recenzja filmu

Nędznicy (2019)
Ladj Ly
Damien Bonnard
Alexis Manenti

Tam gdzie kończy się państwo

"Nędzników" otwiera romantyczna scena posttriumfalnej euforii, jaką przyniosło zwycięstwo reprezentacji Francji w niedawnych mistrzostwach piłki kopanej. Ale to romantyzm pozorny, bo to film
"Nędzników" otwiera romantyczna scena posttriumfalnej euforii, jaką przyniosło zwycięstwo reprezentacji Francji w niedawnych mistrzostwach piłki kopanej. Ale to romantyzm pozorny, bo to film iście antyromantyczny lub przynajmniej postromantyczny. To, co łączy obraz Ladj Ly z powieścią Victora Hugo to niewątpliwie tytułowi nędznicy i wszechobecne widmo rewolucji. Jednak rewolucja dziewiętnastowieczna od tej dzisiejszej różni się bardzo. Ta pierwsza prowadzi do zwycięstwa ludu nad ancien régime, a ta druga do wzajemnego i kontrproduktywnego rozlewu krwi. 

Film francuskiego reżysera jest bardzo aktualny. Podążamy tu za losami trzech stróżów prawa, których dzieli przeszłość, a łączy teraźniejsza mafijna "solidarność". Bo policja w Montfermeil nie podlega prawu, tak jak chcieliby jego autorzy. Tu powstaje wyraźnie napięcie między tym, co de iure i tym, co de facto. Wedle konstytucji wszyscy mamy równe prawa, ale w rzeczywistości o tym, co możemy, decyduje nasza płeć, kolor skóry, religia czy miejsce zamieszkania. I takim właśnie miejscem zamieszkania jest Montfermeil, gdzie owi trzej muszkieterowie walczą bezustannie z anarchiczną strukturą osieroconej społeczności. Przeplatają się tam losy bitych i tych, którzy biją, jednak Ladj Ly unika jakiejkolwiek moralnej kategoryzacji kogokolwiek spośród ukazanych tu bohaterów. Podczas gdy Gwada to policjant, który dzieciństwo spędził w miejscu, w którym teraz przychodzi mu pełnić służbę, tak Chris to wybuchowy i niestroniący od przemocy "prawdziwy" — chciałoby się powiedzieć — Francuz.  

Czy nastolatek, który dokonuje czynu — wydawałoby się, że nie do końca zgodnego z prawem — który informuje później o tym publicznie w internecie, robi to dlatego, że jest idiotą? A może po prostu tam to prawo, które obowiązuje w promieniu kilkunastu kilometrów od Palais de l'Élysée, już nie oddziałuje magiczną niemal mocą swego autorytetu? Bo dlaczego ktoś, kto jest dla państwa elementem zbędnym, miałby respektować jego prawa i jego zasady? I to o tym właśnie jest ta historia — dogłębnie rzeczywista, ale jednak porywająca. Opowiada o kryzysie państwa — państwa opiekuńczego — i o impotencji polityki w ogóle. Zygmunt Bauman jako jedną z przyczyn klęski współczesnej socjaldemokracji wymieniał relację między mocą a polityką, która to polityka oddaliła się wyraźnie od owej mocy, tj. sprawczości. Bo co może zrobić dziś minister zdrowia czy prezydentka, jeśli płynna nowoczesność doprowadziła do wypowiedzenia tej obopólnej umowy społecznej między kapitałem a robotnikami? Co może zrobić, jeśli dziś Europa jest jedynie wielkim konsumentem, a cały proces produkcyjny odbywa się gdzieś daleko w Azji? Może być jedynie tym dostarczycielem igrzysk takich jak wspomniany już mundial czy — gorzej — nacjonalistycznych widowisk w rodzaju różnych marszy niepodległości etc.  

Ladj Ly tak jak Jean-Jacques Rousseau mówi nam, że nie ma ludzi złych, a są jedynie źle skonstruowane społeczności. Nie uwalnia to bynajmniej jednostki od etycznej odpowiedzialności za popełnione wcześniej czyny, co ma swoje odzwierciedlenie w późniejszym przebiegu przedstawionych wydarzeń, jednak nic nie dzieje się bez powodu, a całe to zło ma swoje źródło właśnie w tym zgodnym z neoliberalnym duchem osieroceniu tych, którzy państwa potrzebują najbardziej. Jednak to państwo nie może być państwem policyjnym — wycofanym nocnym stróżem — bo tego typu tłumienie wszelkich sygnałów niezadowolenia to akt kapitulacji — środek przeciwbólowy w momencie, kiedy potrzebna jest natychmiastowa operacja. 

Jednak to nie wolność wiedzie mieszkańców Montfermeil na barykady, ale gniew i rozczarowanie. I choć w filmie brutalności jest niemało — zarówno tej policyjnej, jak i tej buntowniczej — to nie przemoc staje się drogą do zwycięstwa i wyjścia z tego zaklętego kręgu, ale coś, co dziś zastępuje szable i muszkiety komunardów, a więc smartfony, drony i kamery — kiedyś ciężkie i drogie, a dziś poręczne i powszechnie dostępne. Kiedy agresywny policjant atakuje nastolatkę, którą podejrzewa o posiadanie jakichś zakazanych substancji, obserwująca całe zajście koleżanka próbuje uwiecznić to wszystko za pomocą małej kamery, w jaką wyposażony jest jej telefon komórkowy. I choć urządzenie zostaje zniszczone, strach przed ujawnieniem tego, co w przekazach mówionych, czy w tekście może wydawać się fikcją lub przynajmniej hiperbolizacją, skłania przedstawicieli służb mundurowych do wycofania się i pohamowania agresji. I gdyby nie służący do zabaw jednemu z chłopców z Montfermeil dron, który pozwolił zarchiwizować tę część policyjnej codzienności, której mundurowi wstydzą się najbardziej, prawdopodobnie cała opowiedziana przez Ladj Ly historia zakończyłaby się tak samo, jak tysiące innych podobnych interwencji.  

Sam reżyser tak jak chłopiec z dronem jest panem z kamerą, który w ten sam — całkowicie samodzielny i niezinstytucjonalizowany — sposób staje się nie tylko głosem mówiącym o, ale przede wszystkim okiem spoglądającym na. Spoglądającym na Montfermeil z lotu ptaka, patrzącym z perspektywy stróżów prawa, dla których zadanie to jest pracą jak każda inna albo szansą na społeczny awans, i widzącym z perspektywy samych mieszkańców, którzy przed policją z zasady uciekają. Ta niezwykła pluralność i bezstronność ukazanego obrazu nie pozwala określić filmu manem jakkolwiek roszczeniowego. I to jest właśnie jego największą wartością. Bo ktoś, kto, mimo że spędził całe swoje życie w miejscu tak osamotnionym i zbędnym — niczym wrzód na pięknej twarzy jakiejś paryskiej damy — a wciąż potrafi opowiedzieć swoją historię z taką empatią i zrozumieniem bez jednoczesnego gniewu, ale za to z nadzieją, tworzy treść dziś na pewno niezwykle potrzebną.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Nędznicy" pokazują wielokulturowe społeczeństwo podparyskiej dzielnicy z perspektywy patrolujących ją... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones