Recenzja filmu

McImperium (2016)
John Lee Hancock
Michael Keaton
B.J. Novak

M jak Mefistofeles

Ten film jest jak jedzenie firmy, o powstaniu której opowiada: wygląda dobrze, smakuje jak prawdziwy, lecz zaraz po konsumpcji zaczynasz się zastanawiać dlaczego nie postawiłeś na produkt
Co sprawia, że dostajemy szansę, na którą czekaliśmy całe życie? Więcej – że potrafimy ją rozpoznać i wykorzystać? Ray Kroc odpowiedziałby na te pytania jednym słowem: "Persistence" (pl. wytrwałość, upór).

Jest rok 1954. Interesu Raya nie da się zaliczyć do dobrze prosperujących. Nikt nie chce kupować innowacyjnych mikserów, a jedynym, który daje się nabrać na motywacyjną gadkę, jest sam zainteresowany. Wieczorami okłamuje przez telefon żonę i zasypia ze szklaneczką brandy pod ręką, utulany do snu nagranymi na winylowej płycie wykładami o potędze wytrwałości w dążeniu do celu. Niespodziewanie dostaje zamówienie na rekordową liczbę mikserów, a wszystkie mają zostać dostarczone pod ten sam adres – do San Bernardino.

"McImperium"to średniowysmażona, fabularyzowana biografia. Wskazuje na to już sam tytuł –"The Founder"(pl. „Założyciel”), którego pierwotny, odrobinę ironiczny sens znikł niestety w wyniku tłumaczenia…Michael Keatonskupia na sobie uwagę widza i dźwiga na barkach cały film. Obserwujemy, jak jego bohater spełnia amerykański sen – od akwizytora z dobrą gadką do milionera, podstępem wychodzącego cało z każdej opresji. Najpierw mu współczujemy, potem kibicujemy, by na końcu poczuć bojaźliwy podziw, ale i odrazę. Laureat Złotego Globu 2015 za najlepszą rolę męską czuje się jak ryba w wodzie w skórze takich postaci jak Ray Kroc. Jego najnowsza kreacja odrobinę przypomina szalonego Beetlejuice'a, czymsprawia, że ma się ochotę ponownie obejrzeć filmTima Burtona.

Wszędzie pełno Keatona-Krocka. Wykrzykuje „franchise, franchise, franchise”,rzuca słuchawką, nastręcza kolejnych inwestujących w McDonald’s, podpisuje się pod cudzymi pomysłami. W dodatku to on opowiada nam swoją historię – film obejmuje klamra wypowiedzi Raya skierowanych bezpośrednio do kamery. Poza głównym bohaterem w pamięci widza utkwią także odtwórcy braci McDonald – Dicka (Nick Offerman) i Maca (John Carroll Lynch), pierwotnych założycieli firmy. Można ich nazwać naiwniakami – nie zależy im na sukcesie i pieniądzach, lecz jakości sprzedawanego jedzenia (!). Właśnie dlatego sympatyzujemy z rodzeństwem, tym bardziej, że obaj aktorzy świetnie partnerują odtwórcy głównej roli i sobie nawzajem. Na drugim planie rozczarowuje wyłącznie kreacjaLaury Dernjako małżonki Krocka – przy szarżującym chwilami Keatonie wypada po prostu blado.


ReżyserJohn Lee Hancockskupia sięna przeprowadzeniu na ekranie lekcji o bezwzględnym biznesie i biznesmenie. Gdy tytułowy bohater trafia na jakąkolwiek przeszkodę, niemal błyskawicznie otrzymuje pomoc, nawet od zupełnie obcych, przypadkowo spotkanych ludzi. Problemy znikają tak szybko, że pod koniec seansu widza dopada znużenie pełną skrótów fabułą. W kilku dramatycznych momentach w tle pobrzmiewają oczywiście charakterystyczne dla takich filmowych chwil elementy muzyczne – jak gdyby nie ufano dostatecznie talentowi aktorów do zbudowania odpowiedniego klimatu… Najbardziej zirytowała mnie jednak zupełnie niepotrzebna i niewykorzystana aluzja twórców do"Na nabrzeżach"z oscarowym Marlonem Brando w roli głównej. To, że akcja toczy się w 1954 roku, twórcy zaznaczają przecież już na początku, natomiast korelacji między historią byłego boksera a Raya Krocka nawet nie chcęsię doszukiwać. Sens wprowadzenia dwóch ujęć związanych z"On the Waterfront"do fabuły"McImperium"pozostaje dla mnie nieodgadniony i kompletnie niezrozumiały.

Ten film jest jak jedzenie firmy, o powstaniu której opowiada: wygląda dobrze, smakuje jak prawdziwy, lecz zaraz po konsumpcji zaczynasz się zastanawiać dlaczego nie postawiłeś na produkt pełnowartościowy i żałować, że wydałeś pieniądze na… filmowy fast-food pełną gębą.


*Tytuł recenzji jest aluzją do kwestii z filmu "Mroczne cienie" w reż. Tima Burtona.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja McImperium
Soczyste hamburgery, ociekające tłuszczem frytki i niemiłosiernie słodka cola... Czy można wyobrazić... czytaj więcej