Recenzja filmu

Hellboy (2004)
Guillermo del Toro
Ron Perlman
Selma Blair

From Hell

Kolejny film z bardzo popularnego ostatnimi czasy gatunku "komiks movie" pojawił się niedawno na ekranach kin. Jak poprzednie produkcje, tak i ta nie grzeszy logiką ani inteligentną fabułą.
Kolejny film z bardzo popularnego ostatnimi czasy gatunku "komiks movie" pojawił się niedawno na ekranach kin. Jak poprzednie produkcje, tak i ta nie grzeszy logiką ani inteligentną fabułą. Właściwie ta ostatnia jest wręcz rekordowo idiotyczna. Mamy więc końcówkę II wojny światowej, gdzie upadek Niemców jest już tylko kwestią czasu. Chwytają się więc ostatniej deski ratunku, czyli magii, czym chcą odmienić losy własnego narodu. Jednak portal, przez który ma wydostać się zło, zostaje zamknięty. Wydostać zdołał się za to syn szatana - Hellboy. Przygarnięty przez dobrych ludzi, przeszkolony staje po stronie dobra. Gdzie te stare dobre czasy Tima Burtona, który z komiksu potrafił zrobić dobry film, zarówno pod względem zawartości scenariusza, jak i poziomu aktorstwa. Sposób, w jaki ujął komiksowy temat, był niezwykły a zarazem prawdziwy. Tymczasem producenci (z niewiadomych dla mnie przyczyn) zamiast na kolanach prosić Burtona o reżyserię i zapłacić mu sowicie, skutecznie go omijają. Zanim obejrzałem "Hellboya", dochodziły do mnie głosy, że to niecodzienna i znakomita adaptacja. Po pierwszej połowie filmu byłem rozczarowany, w ogóle ta historia (dość bezsensowna) mnie nie interesowała, słowem: nudziłem się jak cholera. Jednak w miarę rozwoju czasu, zapomniałem o tym wszystkim. Czerwony bohater i zbyt duże zastosowanie efektów specjalnych stawały się dla mnie czymś normalnym (chyba, że ze mną coś nie tak). Mało tego, ja nawet polubiłem głównego bohatera, gdyż jest on (wbrew pozorom) bardzo ludzki. Szczególnie widać to w scenie śledzenia swojej dziewczyny. W dodatku ma świetne poczucie humoru i nie gada w kółko o obronie i wspaniałości USA, ani nie wymachuje nieustannie flagą. Właściwie całość opiera się na naszym poczciwym "Czerwonym" oraz na podkreśleniu przez G.Del Toro komiksowego charakteru całej opowieści (mam tu na myśli fantastyczne zdjęcia). Reszta jest niezbyt ciekawa. Właściwie walka toczy się tutaj z jednym, ciągle powracającym do życia potworem, co po paru starciach staje się lekko monotonne. Podsumowując, jest to jednak jedna z ciekawszych adaptacji komiksu. Oryginalne postacie, szczypta humoru i wybitne zdjęcia. Tyle tylko, że to wciąż bardziej komiks niż film. Pozostaje nam więc czekać, aż ktoś pokroju Burtona weźmie się za ekranizację, bo na razie jest (może nie w tym przypadku) dość średnio, bo mimo że "Hellboya" dobrze się ogląda, to wypada on z głowy szybciej niż wczorajszy obiad.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Hellboy
Pierwszą sprawą, o której trzeba pamiętać pisząc o filmie "Hellboy", to że jest on ekranizacją jednego z... czytaj więcej
Recenzja Hellboy
"Co czyni człowieka człowiekiem? Jego pochodzenie, a może jego czyny? Mnie wydaje się, że to możność... czytaj więcej
Recenzja Hellboy
Kiedy po raz pierwszy do rąk wpadł mi komiks "Hellboy" byłem wręcz oczarowany. Niesamowity nastrój i... czytaj więcej