w Tele-świecie że chciałby być jak Jack Nicholson, w Zmierzchu był tak tragiczny, że aż płakać się chciało. Między jego rolą w ""Zmierzchu"" a rola Nicholsona na przykład w ""Lśniniu"" jest mniej więcej taka sama różnica jak między Ojcem chrzestnym a High School Muiscalem.
sorry za kilka literówek. Ojciec chrzestny to oczywiście rola Nichosona w Lśnieniu, a High School Musical - rola Pattinsona w Zmierzchu
wytłumacz to amerykańskim nastolatkom. I polskim też.
Nie zdziwię się, że po tej, jakże cudownej, roli w Zmierzchu będzie w top 100...
WTF
Po pierwsze. Co ty pierdolisz ? Facet chce być taki jak jego ulubiony aktor to niech będzie. Ch** Ci do tego.
Po drugie. Zmierzch i HSM to dwie różne rzeczy, tak samo jak film Lśnienie [?] czy jakoś tak, a Zmierzch.
Po trzecie. Efronek nie jest wszytkich ulubiencem, i tak powinno zostać.
A w ogóle co ty porównujesz gościa co dopiero zaczyna prawdziwą gre aktorska, a faceta z większym doświadczeniem ? Głupota ludzka.
I nie ocenia sie aktora po jendym filmie, ale po kilu, więc pomysl nad tym co napisałeś/łaś i przeanalizuj to. Dosłownie.
pzdr. ;))
hmmm...
Zgadzam się z tym, że do Nicholsona brakuje mu miliardów lat świetlnych ;] Zgadzam się także z tym, że ma jakiś potencjał i że skreślanie go na starcie, szczególnie jeśli to 'skreślenie' dodatkowo zdeterminowane zostało denerwującą większość 'anty-fanów' manią nastolatek na jego punkcie, jest bezzasadne. Nie widzę niczego złego w tym, że Robert chciałby zostać aktorem pokroju Nicholsona, ze obrał sobie taki a nie inny wzór do naśladowania. Gdyby stwierdził, że już teraz gra jak on to rzeczywiście byłby to powód do takiego 'bulwersu', bo póki co to go jednak nie ma, nie sądzisz?
Fakt, że użyłeś tego obraźliwego słowa w tytule tematu i nie potrafisz właściwie zinterpretować zwykłej wypowiedzi, jak tą którą przytoczyłeś, w zasadzie pozwala stwierdzić, że nie zasługujesz na miano kogoś w stylu 'miłośnika kina na poziomie', na którego starasz się kreować deprecjonując osobę Pattinsona.
:|
wybaczcie koledze, ma dopiero 15 latek, gówno widział, gówno wie, chcecie sie pośmiać? to poczytajcie jego wypowiedzi na forum zmierzchu xD
Zgodzę się z tym, ze Rob nie dorównuje Nicholsonowi, ale w porównaniu do Jacka Robert praktycznie rozpoczyna swoją karierę. Radziłabym poczekać, kto wie może kiedyś mu dorówna... czas pokaże:)
Ja osobiście czekam na Little Ashes, zobaczymy jak się wykaże:) Trzymam za niego kciuki i czekam na inne filmy z nim w roli głównej:D
"Chciałby być..." a nie "Jest taki jak Jack Nicholson".Chyba widać różnicę,prawda? Każdy aktor stawia sobie za wzór innego aktora,który jest profesjonalistą i ma większy 'staż' w tej branży,więc nie rozumiem,o co chodzi autorowi tego tematu.
Aktorzyna ledwie potrafi grać. Nastolatki pozachwycają się i przejdzie dobra sława i wtedy Robercik nauczy się jak powinien wyglądać prawdziwy aktor. Do Nicholsona dużo mu brakuje.Nicholson to jest aktor a nie marnota jakaś. Będzie jak z tym dziadowski Zackiem przyjdzie i odejdzie. A, że grał w filmie, który uwielbiają lalunie, które jak pomalują pzurki nie maja co robić, to co innego.
eh...ale wy trochę zmieniacie postać rzeczy. On powiedział że chciałby być, a nie że jest jak Jack Nicholson.A poza tym, nie oceniajcie go tak.Jest młody ma ambicje i może coś z tym zrobi i dobry aktor z niego będzie. Wcale tak potwornie nie zagrał, a w porównaniu ze swoją partnerką to wręcz świetnie.nie oceniajcie go jak np Brada Pitta który już raczej się bardziej nie doszkoli.
Grubaska chciałaby wyglądać jak Kate Moss, co za szmata nie? Jak ona może? Wyzwijmy ją od pizd, kurew, i żałosnych idiotek. Wspaniałe podejście.
Dziewczyno zastanów się nad co piszesz, bo razisz w oczy swym błyskotliwym intelektem.
..ale trzeba sobie zdawać sprawę z własnych ograniczeń i niektóre marzenia powinny zostać w naszych główkach by nie narazić się na ośmieszenie :)
na ośmieszenie? :D
haha ni sądzę jest masa aktorów grająca o niebo albo piekło gorzej od niego
wystarczy dobra szkoła i stanie się naprawdę dobry
Tyle że łatwiej dojść do wyznaczonego celu, jeżeli nie ukrywa się tego w sobie. Bo wtedy można popaść w niezłe skrajności.
albo spędzić na gdybaniu..
niech lepiej nie robi z siebie kalki tylko mówi sobie, że np będzie lepszy niż Nicholson.. po co drugi Jack? taki był i jest tylko jeden, a reszta kalek może się cmoknąć w trąbkę..
No niech sobie mówi, tylko żeby nie zwariował od tego 'bycia lepszym', bądź nie zaczął w końcu tak myśleć, bo dostaniemy w zamian drugą Dodę, która w dziecinstwie mówiła sobie że jest piękna... Nie muszę chyba kończyć :)
I tu jest sedno sprawy xD żeby się nie zaczął zachwycać sobą i mówić że jest lepszy od najlepszych.
no cóż...w sumie nie wiadomo co mu tam w tej dużej główce siedzi xD
A powiedz mi proszę co w tym złego, że ktoś chce być jak Nicholson???
Btw. Nicholson grając w "Lśnieniu" miał 43 lata, a Pattinson grając w "Zmierzchu" miał lat 22. Nie widzę sensu w takim porównaniu.
tia, ale jakoś od początku Nicholson był uznawany za dobrego aktora, a o tej modelce nie można tego powiedzieć :)
i milion psychofanek Edwarda atakuje. Laski uspokojcie sie, faktem jest ze do Nicholsona brakuje mu wiele, i ze lsnienie bylo milion razy bardziej ambitne niz zmierzch. Co nie zmienia faktu ze obydwa te filmy mi sie podobaly, opbawiam sie ze nie mozna ich porownywac bo to inna plaszczyzna, wiec z tym dajmy sobie spokoj.
Do autora/ki tematu, jesli chlopak chce byc taki jak Jack to jest to jedynie powod zeby go pochwalic, dobrze ze ma taki autorytet i takie priorytety. Ostatnia rzecza jaka powinno sie robic to go za to krytykowac.
Lśnienie ambitnym filmem nie był, ale znakomicie przedstawił odosobnienie, osuwanie się w szaleństwo a to nie tylko dzięki przyzwoitemu aktorstwu lecz także w dużej mierze zasługa montażu, ujęć, muzyki..
i tu się mylisz - można go krytykować za brak konsekwencji w dążeniu do osiągnięcia tego swojego ideału.. bo co jak co to na razie słynie z przepoconych koszul i tego, że się nie myje a nie z ról czy inteligentnych wywiadów.. stara się być ekscentryczny, ale to nie ta liga, za cienki w łydkach jest do tego.
Dla mnie 'Lśnienie' było ambitnym filmem,a nie jest to chyba aż tak kontrowersyjne określenie, żeby można byłoby go rozumieć na kilka sposobów. No ale nie ważne, nie o tym jest temat...;]
Co do tego braku konsekwencji to sie muszę po części zgodzić. Naoglądałam się trochę wywiadów z nim swego czasu i łatwo można dostrzec na ich podstawie pare sprzeczności w jego zachowaniu czy w tym jak kreuje swoją osobę w mediach. Potrafi być poważny i jak się wysili, gdy mówi o swojej roli, chociażby w czymś takim niewymagającym myślenia jak Twilight, widać, że ma jakieś pojęcie o tym co robi lub raczej co stara się zrobić na planie : ), że nie traktuje gry tylko ot tak. No ale faktem jest tez, że ta druga strona jego medialnej osoby jest przytłaczająca. Częsciowo też z jego winy, bo rzeczywiscie sposob w jaki prezentuje się chociazby w wywiadach sprzyja umacnianiu się takiego wizerunku. Ale pytania, na ktore przychodzi mu odpowiadać są tez bardzo tendencyjne, z resztą sami wiecie jakie sa...
Ja tam go nie oceniam na tym etapie i przez to też nie mogę zgodzić się z tym, że jest jakoś specjalnie niekonsekwentny.
Jeśli chodzi o tą ekscentryczność to, jako że jestem może pod jego urokiem poniekąd, wydaje mi się raczej^^autentyczna i nie mogę go z tego powodu krytykować.
Mimo wszystko więc co jak co, ale to, że wyznaczył sobie taki wzór nie jest czymś negatywnym i nie mogę doszukać się w tym niczego 'złego'.
hmm... jesli filmy Kuibricka sa wg Ciebie malo ambitne to raczej nie mamy o czym rozmawiac. Kreacja aktorska jest bardzo powiazana z zamyslami rezysera- to tak dla przypomnienia.
Z tego co czytalam Pattinson zagral Salvadora Dali, nie jest to raczej błahy temat z tego co sie orientuje, na temat tej kreacji nie jestem w stanie sie niesttety wypowiedziec, gdyz nie ogladalam, nie zmienia to jednak faktu.
A to ze chce kiedys osiagnac taki poziom jak Jack? To raczej powinnismy chwalic, a nie wytykac jak daleko mu do tego.
Pozdro.
do was obu powyżej: co to jest "ambitny film"? jakie są kryteria aby móc powiedzieć, że jakiś film jest ambitny?
to słowo, jak i "arcydzieło" są obecnie nadużywane przez domorosłych znaFców kina i obecnie są bardziej przetarte niż buty Baracka Obamy podczas kampanii prezydenckiej
zagranie jakiejś sławy, osobistości wybitnej nie decyduje o tym, że aktor nagle będzie bożyszczem i uznanym przez krytyków a film będzie genialny - wystarczy wspomnieć sir Anthonego Hopkinsa w "Picasso - twórca i niszczyciel"
i, jak już pisałam, wystarczy spojrzeć w dobór obsady tego nieszczęsnego filmu o Dalim i spojrzeć na osobę reżysera - nie będę wyrokować, ale oszałamiającego filmu się nie spodziewam.. film prawdopodobnie będzie bazował na wątkach homoseksualnych co przyciągnie nastolatki o infantylnych wyobrażeniach na temat miłości gejowskiej
poza tym, nie czytasz: w wywiadach konsekwentnie robi z siebie idiotę, a jego dotychczasowe osiągnięcia są mizerne aby mógł sobie pozwolić na bycie wariatem jak np Joaquin Phoennix
nie robi nic, albo bardzo nie wiele aby osiągnąć ten swój ideał, a przez gadanie głupot odstrasza poważnych reżyserów
Text o "Znafcy" sobie wypraszam. Nie jestem ani znawca ani "znafca" kina, nigdy nawet nie pomyslalam by sie tak okreslac.
Text o Obamie?-suchar, utarte frazesy nie robia tu wrazenia.
Film ambitny? Hmm.. mysle ze faktycznie nad definicja, mozna dyskutowac ale czytajac Twoj post w tonie ciut napastliwym po prostu mi sie nie chce.
Nie wiem jak to bedzie w filmie o Dalim, faktem jest ze zdecydowal sie na role kontrowersyjna i nie rozumiem czemu juz stawiasz na nim krzyzyk choc filmu nie widzialas.
Wywiadow z Pattinsonem nie widzialam wiele, przyznaje, chyba nie naleze do psychofanek sledzacych kazde jego slowo. A w tym co widzialam? Mlody facet zazwyczaj zartujacy, czasem moze i palnie jakies glupstwo ale czy jest to warte tej dyskusji? Nie sadze.
Tak czy inaczej ja mu zycze jak najlepiej, niech sie ksztalci i probuje osiagnac ideal, pewnie mu sie to nie uda, ale skoro cel tak ambitny, moze bedzie warto obejrzec jego droge w tym kierunku.
to co piszesz to jakieś blablanie - byle odpowiedzieć i udać, że się wie o czym pisze :|
co ma mój ton wypowiedzi do definicji 'filmu ambitnego'? proste pytanie - prosta odpowiedź.. nie ma jej, więc tak na prawdę nie wiesz o co chodzi i nawet nie starasz się wysilić na odpowiedź i robisz z siebie panią "ą" i "ę", która z pospólstwem nie gada - tak właśnie wygląda twój post
a stawiam krzyżyk, bo:
dokonania aktorskie pana P. są mierne
reżyser też mierny
a o reszcie obsady lepiej nie wspominać
tak ciężko luknąć i połączyć ze sobą fakty? nie przekreślam go całkowicie, ale kurczę, od razu jarać się tym, że zagra Dalego? łał, po prostu łał, może za same starania dać mu Oscara.. poczekamy, zobaczymy, ale sukcesów tu nie przewiduję
Czy ja sie tym jaram? Moze czytaj uwaznie? Pania ą, ę? hehe, jesli nie odpowiada Ci kulturalny poziom dyskusji- Twoj problem. Ja nie zamierzam znizac sie do poziomow pojazdu na druga osobe. Nie ublizam Tobie, tylko bronie swojego zdania. A mimo wszystko tym okresleniem mi schlebiasz, dziekuje:).
Blablanie? To moze przeczytaj to co napisalam kilka razy, za ktoryms razem powinnas zrozumiec.
Nie jest ciezko "luknac" i nie ciezko wiazac ze soba fakty, nie zmienia to jednak mojego zdania w tym temacie, jesli Ci ono nie odpowiada, po raz kolejny masz problem.
Kiepska proba wciagnecia mnie w bezsensowna klotnie spalila na panewce. Przykro mi.
Ja mu daje szanse. Ty nie? Trudno.
Ps. teraz koleja rzeczy powinnas zaczac robic mi portret psychlogiczny uznajac, ze jestem niedowartosciowana, zakompleksiona, albo malo inteligentna, z gory uprzedzam, nie robi to a mnie wrazenia:)
Pozdrawiam.
i znowu ta pisanina bez sensu i znowu uciekanie od początkowego pytania.. chyba jest ono dla ciebie za trudne
i co jak co, nawet ci nie zaczęłam ubliżać, ale jeśli moje powyższe posty były dla ciebie tak dotkliwe, to się boję, że załamałabyś się gdyby ktoś ci napisał wprost ładny epitet opisujący twoją osobę
ja się nie kłócę: chcę odpowiedzi na pytanie, które wcześniej padło, a na które nadal nie dajesz odpowiedzi, tylko wyłapujesz wszytko dookoła: mój ton, co sądzę o Pattinsonie itd.
przestań już się rozpisywać i daj odpowiedź: co wg ciebie może być uznane za film ambitny, a może wtedy zaczniesz jakąś normalną dyskusję, a nie ucieczki
Zlosc pieknosci szkodzi, nie zapominaj.
Chcesz definicje filmu amitnego? Prosze bardzo. Wg mnie film jest ambitny, gdy wzbudza w kims emocje o ktorych istnieniu wczesniej nie wiedzial, kiedy jego tresc jest poruszajaca, interesujaca i intrygujaca, kiedy zarowno aktorstwo jak i sam zamysl czy tez koncepcja budzi podziw i szacunek, tak u widza jak u profesjonalistow. Poza tym, gdy rezyser chce osiagnac cos czego wczesniej nie bylo, cos ponad przecietna i mu sie to udaje.
Czy satysfkacjonuje Cie taka odpowiedz?:)
Co ja widzę :) Diana znalazła sobie kolejną osobę do prowokacji i dyskusji ;)
jakie to przewidywalne
Cóż się dziwić takiej osobie, która 'Legalnej Blondynce' dała 7 ? A sama się z innych naśmiewa. To się nazywa inteligentna osoba...
No, ale niestety taka już jest. Nic nie poradzisz. ;))
ale 'Legalna blondynka' nie jest zła przecież, ja jej nie oceniałam, ale co najmniej 6 sie należy :<
ja sie zbieram na odpowiedz na temat 'ambitności' filmu, ale się zebrać nie mogę... ale się zbiorę ;]
Jestem dziś emocjonalnie wymięta i stać mnie tylko na przebrzydły spam :<
ja nie mówię że jest zła.Ale hm... taka no nie wiem.
A do pytania powyżej.
Tak, ona zawsze się tak piekli :)
przeczytaj sobie temat "Aktorzyna" gdzie poszłam z nią na małą ostra wymianę zdań xd
Nie jest zła, ale świetna też nie. Chodzi mi o to, że diana tak bardzo stara się krytykować nas, jakby była jakimś krytykiem filmowym. Czysty idiotyzm.
Ona może, a my nie?
Blondynka może byc trochę opacznie interpretowana, a wcale taka płytka nie jest, znaczy wydaje mi się, że nie jest ;]
Co do diany...- coś się dzieje przynajmniej, bo tak to raczej forum popadłoby w samozachwyt lub pogrążyłoby się w absurdzie, bo niewiele osób stara się go tutaj zwalczać. Ale mi by sie tak nie chciało mimo wszystko, nawet jeślibym się bardzo nudziła :<
Możliwe, że ja ją źle zinterpretowałam. Jednak niezbyt rajcuje mnie oglądanie Barbie na ekranie, która zmienia się [oczywiście] na końcu filmu. Nie dokońca, ale zawsze coś.
Co do diany -to niech sobie zmienia to forum [jakieś krytyki muszą w końcu być ;d], ale nie ludzi [czyt. niech nie wmawia im, że ktoś jest bee, fee, fuj itd. bo dla niej jest]
w porównaniu z innymi komediami o 'mejekkowerach' to "Legalna Blondynka" jest przyzwoitą komedią, na której nie trzeba się wysilać i na której się można bawić, bo, przypominam, komedie porównuje się z komediami, dramaty z dramatami, a horrory z horrorami - totalną głupotą jest wrzucanie wszystkiego do jednego wora i porównywanie "Lolity" Kubricka z miernymi pomyjami typu "Epic Movie"
a definicja ambitnego filmu już została podana wyżej ;)
tyle, że niektórzy nadal są ślepi i ich guścik będzie przesądzał o tym, że np przyszły film o Dalim z Robertem P. to będzie/jest film ambitny, bo granie takiego artystu już pretenduje aktora do dania mu Oscara.. ekhm.. no comment :>
Czy ja znowu musze zaczynac tę dyskusje? Szczerze mowiac, nie chce mi sie. "tyle, że niektórzy nadal są ślepi i ich guścik będzie przesądzał o tym, że np przyszły film o Dalim z Robertem P. to będzie/jest film ambitny, bo granie takiego artystu już pretenduje aktora do dania mu Oscara.. ekhm.. no comment :>"
Jesli to bylo do mnie, przeczytaj choc raz uwaznie dziewczyno co sie do Ciebie pisze. Nie jest to cytat moich slow tylko Twojej koniecznie zgryzliwej, komicznej i nieprzemyslanej interpretacji.:)
Za wszelka cene probujesz cos udowodnic i przez to nie czytasz uwaznie, po raz kolejny- masz problem:)
a co do mojego zdania o robercie p w roli daliego nie bede wracac, kazda rozumna osoba po przeczytaniu dyskusji powyzej nie zinterpretuje go tak jak Ty.
Pozdro:)