Oczywiście. Mike był jedyny. Nie król popu, tylko król muzyki. Z całym szacunkiem do pana Presleya :)
Teraz i ja bym tak napisał. Potrzebowałem tych kilku lat, żeby stwierdzić, że to Freddie jest moim królem (królową) muzyki.
Zaraz za nim Michael!
Ja też od stosunkowo niedawna jestem fanką Freddiego i Queen. Lepiej późno niż wcale.Chłonę całą dyskografię,dokumenty, biografie,koncerty. Mam wrazenie jakby ta cudowna muzyka i postać frontmana były ze mną od zawsze ;-) Ale te tematy można podejmować na innym forum :-)
Nie nie, Michael Jackson niekwestionowany król popu, a Elvis Presley niewątpliwy król rockandrolla, ludzie patrzcie na to wszystko w jakichś kategoriach :)
masz sporo racji, jednakże muzyka MJ to (wg mnie) znacznie wyższa półka. chociaż tego porównywać też nie można, bo czasy inne, nurty inne...