Nominacje dla tego gościa to największe pomyłki w historii amerykańskiego kina, jak dla mnie
gość wie co robi, techniczną stroną roboty zawsze wyprzedza swoje czasy o dwa lata, treściową
wyrównuje humorem, którego nigdy jego dziełom nie brakuje. Współczuję czepialskim gau'ilt
pokroju reza i mordy z tonem, które na akcji i rozrywce znają się jak Stallone na archeologii, dla
mnie MB na zawsze ustanowił supremum standaryzujące górną poprzeczkę graficzną, a dzięki
współpracy z Hansem Zimmerem i Stevem Jablonskim także fachowy poziom muzyczny.