Pewnie sporo osób stwierdzi, że nie odkryłem Ameryki. Chciałbym jednak pewne rzeczy podsumować i nazwać po imieniu.
Nie będę pisał, że "Kristen jest beznadziejną aktorką". Zamiast tego użyję słów bezpieczniejszych: jej gra zwyczajnie nie przypadła mi do gustu. Kobieta ma problemy z symulowaniem emocji na planie. Może nawet z okazywaniem w życiu codziennym? Kto wie.
Potrafi okazać złość - to mieliśmy okazję zobaczyć w ostatniej części popularnej filmowej sagi. Ale co ze śmiechem? Co z radością? Co ze smutkiem? Co z ekscytacją? Nic z tego u niej nie widziałem w żadnym z czterech filmów.
Pomyślałem sobie, że bardzo ciekawie byłoby zobaczyć reakcję aktorki na powalający, trafiający w jej humor dowcip. Widok Kristen Stewart śmiejącej się do utraty tchu byłby co najmniej intrygujący. ;)
Summa summarum: gra jest płaska, drewniana, bez wyrazu, nie rajcuje widza (przynajmniej mnie). Pod tym względem Kristen nie dorasta to pięt tak wyrazistej aktorce jak np. Emma Watson. Niebo i ziemia. Absolutnie.