Serial "Rodzina zastępcza" podobał mi się na samym początku głównie za sprawą genialnego Piotra Fronczewskiego. Najmniej lubianą postacią zresztą bardzo nagiętą przez scenarzystów był posterunkowy i w późniejszych odcinkach Alutka. Samej rodziny zast. było bardzo mało. Od początku mnie denerwowała postać Boberka -dosłownie wszystko od głosu, marnej gestykulacji aż po nadekspresyjność co może się sprawdza w dubbingu ale nie w czystym wizerunkowym aktorstwie.
Chciałbyś być koleś w połowie tak beznadziejny jak Boberek, po to oznaczało by że jesteś bardzo dobry. Boberek to geniusz dubbingu. Sama wytwórnia Walta Disneya zachwyciła się "jego" Kaczorem Donaldem uznając go za jeden z najlepszych na świecie.