Miałam to szczęście widzieć Giuliettę Masinę w roku 1956 /może 58/ w Warszawie, na 10-tym piętrze Grand Hotelu w restauracji. Chyba coś tu grała, jakieś sceny do któregoś ze swych filmów. Spojrzenie Jej bystrych, czarnych oczu zapamiętałam na zawsze. Miała w sobie coś elektryzującego. H.