Na początku, gdy widziałam "Trzynastkę", pomyślałam: bardzo dobry reżyser. Potem się okazało, że to pani, a później, że kręci ekranizację jeden z moich ulubionych książek. Ucieszyłam się. Po obejrzeniu, zawiodłam się. Po obejrzeniu "Księżyca w nowiu" zawiodłam się jeszcze bardziej na Weitz i stwierdziłam, że Zmierzch był lepszy. Więc nie narzekam, bo boję się, co nakręcą dalej...

Rzeczywiście, była obiecująca, a Zmierzch nie taki zły 7/10.

Dalej ta "reżyserka" kręci "Red Riding Hood" nowego, gdzie przedstawia legende o czerwonym kapturku i wilkołaku w średniowieczu... ŚREDNIOWIECZU! A w trailerze wszyscy chodzą nażelowani i czyści, dobre średniowiecze... haha

Dla mnie jej filmy są bardzo nastrojowe. Mają nutkę tajemnicy. Według mnie, "Zmierzch" dzięki niej zyskał to "coś", taką magię. Owszem średni jest, ale ona potrafi fajnie oddać klimat filmu, podzielić się nim z widzem. Z całej ekranizacji sagi "tłajlajtu" to właśnie "Zmierzch" oddaje książkę. Jedyna część, która mi się podoba.

poza zmierzchem i dziewczynie w czerwonej pelerynie nie oglądałam nic co wyszło spod jej ręki. zgadzam się, że pomimo "atrakcyjności" sagi zmierzch to właśnie reżyseria pierwszej części przesądza o tym, że wyszła ona najlepiej. Pozostałe są przerysowane, momentami wręcz komiczne a zważając jakimi obracają funduszami na realizację i jakie mamy w tych czasach możliwości efektów specjalnych- porażające jest to co zrobili z pozostałymi częściami sagi.
co do "Dziewczyny..." to też zastanawiałam się, jak to mozliwe, że ci bohaterowie tacy wypięknieni i czyściutcy :)