W Boardwalk Empire wymiatal po prostu. Zagrał człowieka w 100% złego który nie miał w sobie ani krzty dobroci czy choćby przyzwoitości. Wszystko co mowił to albo z ironią, pogardą lub nienawiścią. Świetnie odwzorował postać włoskiego gangstera dzięki czemu uświadomiłem sobie że Włosi reprezentowali zupełnie inny level gangsterki niż amerykanie. Zero skrupułów i wyjątkowe cwanaictwo. To nie przypadek że akurat włoska mafia z Sycylii tak namieszała w Stanach. Oni po prostu tacy są jak te postacie w serialu, bardziej agresywni i wyjątkowo cwani.
No jak nie miał krzty dobroci? Pieskiem się zaopiekował, a kuzynowi Tonino nie pozwolił utonąć z przypływem. Bohater na jakiego nie byli gotowi.