Co racja to racja, są niekoronowani królowie. Jak widzę że Powietkin jest mistrzem to mi się śmiać chce, no ale taki dziś poziom wagi ciężkiej. Bracia KO, przerwa, potem może Haye, znowu przerwa i reszta. Gdyby Powietkina wrzucić do machiny czasu i cofnąć do lat 90 to by zbierał bęcki aż miło, a o mistrzowskich pasach mógłby se co najwyżej pomarzyć.

A David Tua? Najlepszy zawodnik w historii, który nigdy nie był mistrzem świata. Lepszy od wielu mistrzów, którzy mieli pas przed jego mistrzowską próbą i po. Kto pamięta o Johnie Ruizie, jednym z najsłabszych i najnudniejszych mistrzów który dostał bęcki od Tuy w 19 sekund czy dostał lanie od Gołoty (2 knock downy, odjęty punkt za faule + niesprawiedliwy werdykt)? A Wałujew, który co drugą walkę wygrywał przez sędziowski, którego ogrywali starzy Larry Donald czy Evander Holyfield lub mały Ruslan Czaghaev ? Niektórzy mistrzowie nie wzbudzali żadnych emocji, a niespełnieni pretendenci dawali historyczne walki.

przez sędziowski wałek*

Na boks w wykonaniu Ruiza nie dawało się zwyczajnie patrzeć. Wałujew tak jak mówisz - machlojki sędziowskie. Strasznie mi szkoda było wtedy Holyfielda. Naprawdę świetnie przygotował się do tej walki. A to wszystko jak krew w piach.

Moja osobista lista najslabszych mistrzow wagi ciezkiej od lat 90
1 Michael Bentt
2 James Douglas
3 Nikolai Valuev
4 John Ruiz
5 Oleg Maskaiev

James Douglas? Bez przesady. Przecież on jako pierwszy brutalnie zatrzymał siejącego postrach Mike'a Tysona w prime. Był jednorazowym mistrzem, ale na własne życzenie- olał dalszą karierę po walce z Tysonem, jednak pas stracił z wielkim Evanderem Holyfieldem!

Wałujew? Ok. Mistrz, który chyba wygrał największą ilość obron pasa przez wałek.

Ruiz też tam pasuje. Jego ogrywali naturalni średni tacy jak RJJ czy Toney. Przegrał, nieuczciwie wygrał i zremisował walki już ze schyłkowym Holyfieldem. Wygrał przez skandal sędziowski z Gołotą, nie potrafił wygrać z tak prymitywnym zawodnikiem jak Wałujew. Nie wspomnę już co zrobił z nim Tua w 19 sekund (najlepszy w historii zawodnik który nigdy nie został mistrzem).

Maskajew słaby na pewno nie był. W latach 90-tych nieźle sprał Rahmana. Zrobił to właściwie 2 razy za drugim razem zdobywając z nim właśnie pas WBC! Ale fakt mistrzem był krótko, obronił pas ze słabym Okello Peterem a stracił go w walce z jednym z największych wtedy puncherów- Samuelem Peterem. W sumie był podobny do naszego Gołoty- walczył z samymi najlepszymi (McCall, Tua, Rahmam, Kirk Johnson, Whittaker, Samuel Peter) ale większość z nich przegrywał, poza Rahmanem, no ale jednak odebrał mu pas. Jego kariera potoczyłaby się lepiej gdyby nie szklana szczęka- 7 porażek i wszystkie 7 przed czasem nie wyglądają zbyt ładnie w jego rekordzie.

Ja bym do najsłabszych mistrzów zaliczył takich bokserów jak Francesco Damani, Ray Mercer, Tommy Morrison, Siergiej Liakhovich, Shannon Briggs, Sultan Ibragimov i Alexander Povetkin.

Ze wszystkimi sie zgadzam ale dlaczego Morrison

Pamiętasz jak w 1 rundzie przegrał z niedoświadczonym Bentem? Z past prime Foremanem mimo wygranej też nie zaprezentował się wyśmienicie.

Fakt ale walczyl efektownie i chyba byl troche przereklamowny jestem ciekawy jakby walczyl w obecnych czasach i jakby wygladaly walki z Povietkinem czy Pulevem.