Te decyzje obsadowe wzbudziły kontrowersje

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Ranking%3A+kontrowersyjne+decyzje+obsadowe-156842
Te decyzje obsadowe wzbudziły kontrowersje
Choć za niepowodzenia filmów odpowiadają reżyserzy, porażkę swoimi twarzami firmują aktorzy. To właśnie ich odpowiedni wybór jest kluczową decyzją twórców. Na zespole występujących artystów spoczywa odpowiedzialność za pierwszy odbiór produkcji. Dyskusyjny casting popycha obraz w stronę katastrofy, a nawet nieoczywisty dobór wykonawcy do roli nadal może pogrzebać szanse filmu na kasowy sukces. Przed Wami 10 przykładów decyzji obsadowych, które wzbudziły sprzeciw widzów. Niekiedy tłum się mylił, a aktor tworzył wspaniałą kreację. Czasami opinia publiczna widziała więcej niż filmowcy, przewidując złe role.

10 kontrowersyjnych decyzji obsadowych



Heath Ledger – "Mroczny rycerz"




Dziś żaden fan trylogii Christophera Nolana nie wyobraża sobie innego aktora w roli demonicznego antagonisty Batmana. Gdy jednak świat dowiedział się o obsadzeniu Heatha Ledgera jako Jokera, nie brakowało głosów rozczarowania. Jego postaci zagrane w filmach "Zakochana złośnica", "Patriota", "Obłędny rycerz" czy "Tajemnica Brokeback Mountain" w niczym nie przypomniały przebiegłego psychopaty, którym miał stać się za chwilę. Kolejne lata udowodniły, że w kwestii castingowych wyborów wystarczy zaufać Nolanowi, a reżyser przygotuje aktorów do najlepszych ról w ich karierze. Tak stało się też z Ledgerem, który udowodnił całemu światu, że oskarżenia o niedopasowanie do komiksowego złoczyńcy były zupełnie bezpodstawne.   

Emma Stone – "Witamy na Hawajach"




Film Camerona Crowe’a został chłodno przyjęty przez widzów i krytyków. Komediodramat opowiada historię konsultanta do spraw wojskowości, który na zlecenie rządu ma nadzorować wystrzelenie nowego satelity szpiegowskiego. W niewielkiej bazie na Hawajach poznaje przydzieloną mu do pomocy panią kapitan, w której się zakochuje. Fabuła filmu wyraźnie podkreśla, że bohaterka ma korzenie wśród rdzennych mieszkańców wysp, a część jej rodziny wywodzi się z Chin. W roli obsadzono jednak Emmę Stone, Amerykankę, której dziadkowie pochodzili ze Szwecji. Do oskarżeń o whitewashing odniósł się reżyser, który bronił napisanej przez siebie przez siebie postaci. Studio Sony Pictures zapewniało, że produkcja odnosi się z szacunkiem do portretowania lokalnej społeczności, natomiast aktorka żałowała występu w "Witamy na Hawajach".

Johnny Depp – "Jeździec znikąd"




W 2013 roku Disney postanowił powrócić do postaci kojarzonej w amerykańskiej popkulturze i uczynić z niej bohatera swojego nowego filmu. Western "Jeździec znikąd" okazał się gigantyczną kasową porażką, nawet pomimo udziału duetu, który stworzył hitową serię "Piraci z Karaibów". Kinowym wydarzeniem roku miała być kolejna współpraca reżysera Gore’a Verbinskiego z gwiazdorem Johnnym Deppem. Właśnie casting aktora przyniósł filmowi największy rozgłos. O odtwórcy roli Jacka Sparrowa mówiło się również w negatywnym kontekście. Wcielił się bowiem w Tonto, rdzennego Amerykanina z plemienia Komanczów. Depp bronił swojej pracy, wskazując, że chciał odmienić stereotypowy portret krwiożerczych Indian znany z klasycznych westernów. Komediowa rola zbudowana na popularności kapitana Czarnej Perły nie przełożyła się na wyniki finansowe i zamknęła drzwi do kolejnych części przygód zamaskowanego rewolwerowca (Armie Hammer).  

Sofia Coppola – "Ojciec chrzestny III"




Obsadzenie córki reżysera Francisa Forda Coppoli w trzeciej części najsłynniejszej mafijnej sagi na świecie nie było początkowo w planach produkcji. Gdy w ostatniej chwili z występu zrezygnowała Winona Ryder, twórca postanowił oddać rolę w ręce osoby, którą zna najlepiej. Sofia wcieliła się w dziecko Michaela Corleone, Mary. Po premierze filmu i recenzjach, które nie wskazywały na powtórzenie sukcesu dwóch poprzednich części, winnej zaczęto upatrywać w 19-letniej Coppoli. Fakt, dziewczyna nie udźwignęła wagi roli kluczowej dla filmu, a jej gra odstawała od ekspresyjnego Ala Pacino i stonowanego Andy'ego Garcii. Zaczęto sugerować, że gdyby nie nepotyzm, "Ojciec chrzestny III" miał szansę dorosnąć do geniuszu reszty sagi. Dziś spekulowanie nie ma już sensu, zwłaszcza że wyliczanie problemów w domknięciu historii rodu Corleone nie zakończy się na średnim występie drugoplanowej aktorki.

Daniel Craig – "Casino Royale"




Nowym odsłonom filmowych serii o długiej tradycji niełatwo wypracować własne rozwiązania w oderwaniu od poprzednich części. Gdy z roli Jamesa Bonda zrezygnował Pierce Brosnan, giełda nazwisk ruszyła pełną parą. Oczekiwano, że w ikonicznej roli zostanie obsadzony aktor o podobnym typie urody do pięciu poprzednich odtwórców. Sean Connery, George Lazenby, Roger Moore czy Timothy Dalton wypracowali kanon, do którego nie pasował wybór producentów, Daniel Craig. Oceny brytyjskiego aktora w mediach były brutalne i bazujące wyłącznie na aparycji. Nieprzychylni komentatorzy musieli wycofywać się ze swoich słów, gdy zobaczyli nowego Bonda na kinowych ekranach. Nie pomylili się w jednej kwestii – Agent 007 nie jest już tym samym szpiegiem. "Casino Royale" zaproponowało odświeżoną wersję charyzmatycznego i zawziętego człowieka do zadań specjalnych. Minęły lata, a dla wielu widzów ich Bondem już na zawsze będzie Craig.

Scarlett Johansson – "Ghost in the Shell"



Amerykańscy twórcy niejednokrotnie przekonali się, że tworzenie własnych wersji japońskich animacji bywa niezwykle problematyczne. Oddana widownia oryginału najczęściej z miejsca odrzuca nową adaptację i jedynie wytyka błędy i nieścisłości z poprzednią wersją. Twórcy "Ghost in the Shell" z 2017 roku postawili przed sobą jeszcze trudniejsze zadanie, gdyż już przed premierą cały świat znienawidził produkcję. Gigantyczne kontrowersje wzbudziło obsadzenie Scarlett Johansson w roli major Miry Killian. Scenarzyści przedstawili nową główną bohaterkę, jedynie opartą na oryginalnej Motoko Kusanagi. Choć w fabule zmiana koloru skóry postaci dostała swoje uzasadnienie, opinia publiczna wydała wyrok na długo przed debiutem filmu w kinach. Opowieść o cybernetycznej żołnierce, która odkrywa kim była, nim stała się elitarną zabójczynią, przyniosła Paramount Pictures straty opiewające na nawet 100 milionów dolarów. 

7 wspaniałych – Bohaterki kina akcji




Zoe Saldaña – "Nina"




Kolejna biografia znanej postaci nie przysporzyła sobie fanów, gdy widzowie dowiedzieli się, kto zagra główną bohaterkę. Tym razem pod falę krytyki wpadła znana z filmów Marvela i sagi "Avatar" Zoe Saldaña. Przejęła rolę ikonicznej piosenkarki Niny Simone, gdy projekt opuściła Mary J. Blige. Z koloru skóry i wyglądu aktorki, który nie przypomniał portretowanej postaci, uczyniono podstawową wadę produkcji. Filmowi dostało się nawet ze strony potomków piosenkarki. Ostatecznie wysiłki twórców zeszły na dalszy plan, a pod naporem krytyki "Nina" trafiła do kin z opóźnieniem i przeszła przez ekrany właściwie niezauważona.

Vivien Leigh – "Przeminęło z wiatrem"




Popularności powieści Margaret Mitchell prawdopodobnie nie powtórzy już żadna książka. Dzięki temu trudniej zrozumieć, dlaczego stawka filmowej ekranizacji była aż tak wysoka. Producent David O. Selznick szukał idealnej kandydatki do głównej roli przez wiele miesięcy. Scarlett O’Harą musiała zostać aktorka, która udźwignie przemianę bohaterki na przestrzeni wielu lat, przeżywającej ciężkie życiowe zawirowania. Swoją aktorkę znalazł za oceanem, w osobie Vivian Leigh. Casting wywołał poruszenie - jak bowiem dziewczyną z Południa miała zostać młoda kobieta z Wysp Brytyjskich? Reszta historii trafiła do annałów kina: Angielka poradziła sobie świetnie, a "Przeminęło z wiatrem" przez lata było najbardziej dochodowym tytułem w historii X muzy.

Eddie Redmayne – "Dziewczyna z portretu"




Reżyser Tom Hooper trafił do serc członków Amerykańskiej Akademii Filmowej komediodramatem "Jak zostać królem". Kolejny biograficzny film "Dziewczyna z portretu" miał okazję, aby nawiązać do tego sukcesu. W roli głównej obsadzono Eddiego Redmayne’a, który dopiero otrzymał Oscara za rolę fizyka Stephena Hawkinga w filmie "Teoria wszystkiego". Problemem dla części publiczności było obsadzenie aktora w roli transpłciowej kobiety Lili Elbe, w trakcie filmu przechodzącą proces tranzycji. Sam aktor wskazywał, że rozmowa na ten temat jest ważnym zagadnieniem, ale po latach stwierdził, że przyjęcie propozycji zagrania było błędem. Zrobiłem ten film z jak najlepszymi intencjami, ale uważam, że był to błąd – powiedział w wywiadzie dla The Times. – Wzmożona dyskusja na temat frustracji związanych z obsadą wynika z faktu, że w dyskusji nadal nie ma miejsca dla głosów osób z grup mniejszościowych. Musimy niwelować nierówności, bo w przeciwnym razie będziemy dalej kontynuować takie debaty.

Nicole Kidman i Javier Bardem – "Lucy i Desi"




Ostatni film Aarona Sorkina opowiadał o relacji między gwiazdą sitcomu "I Love Lucy" Lucille Ball i jej mężem Desim Arnazem. Nominacja do Oscara i Złoty Glob dla najlepszej aktorki w dramacie nie wystarczyły, żeby zaakceptować Nicole Kidman w roli komediantki. Część publiczności chciała wyboru innej aktorki – znanej z serialu "Will i Grace" Debry Messing. Australijską gwiazdę poparła jednak córka filmowych bohaterów, Luci Arnaz. Obsadzenie Hiszpana w roli Amerykanina o kubańskich korzeniach wzbudziło jeszcze więcej krytyki, zwłaszcza ze strony emigrantów, którzy z wyspy przedostali się do USA. Sorkin bronił się, zauważając, że jeśli dziecko pary nie ma problemu z angażem Bardema, on też nie musi ponownie obsadzać roli.