Do ciekawej plotki dotarli właśnie dziennikarze portalu World of Reel. Ich zdaniem "Air Force One" doczeka się filmowej kontynuacji. Co więcej, informatorzy portalu donoszą, że na pokładzie ponownie miałby znaleźć się Harrison Ford. Portal World of Reel wyraźnie podkreśla, że informację o kontynuacji "
Air Force One" należy na razie rozpatrywać w kategorii plotki - choć dziennikarze zabiegają aktywnie o potwierdzenie swoich informacji u źródeł wiązanych z projektem, te albo zaprzeczają, albo decydują się nie zabierać głosu w sprawie.
Dziennikarze dodają też, że nie wiadomo, czy nowy "
Air Force One" miałby być kontynuacją, remakiem czy może rebootem, trochę w stylu tegorocznego widowiska "
Twisters", a więc powrotu do innego klasyka lat 90. Zdaje się, że oczekiwana obecność
Harrisona Forda wykluczyłaby raczej dwie ostatnie możliwości. Być może to i lepiej - duża część kultowości oryginalnego "
Air Force One" kryje się w ikonicznej roli
Forda jako prezydenta Stanów Zjednoczonych Jamesa Marshalla. Powrót aktora wcielającego się w tę postać powinien stanowić główną motywację twórców, by w ogóle zabrać się za przypomnienie "
Air Force One" nowej publice. Wykorzystanie
Forda w innej niewielkiej roli, w formie cameo, byłoby chyba jednak zmarnowaną szansą.
Co ciekawe, nie jest to pierwszy raz, gdy rozważa się powrócenie na pokład prezydenckiego samolotu. Około pięć lat temu wytwórnia Sony planowała stworzyć sequel filmu pod chwytliwym tytułem "Air Force Two". Nic jednak nie wyszło z tych planów - w styczniu tego roku łączony z projektem scenarzysta
Andrew W. Marlowe (autor historii do oryginalnego "
Air Force One") przyznał, że zrezygnował z prac nad ewentualną kontynuacją, ponieważ znalazł "zbyt wiele wad tego pomysłu".
"Air Force One" to nazwa najbardziej bezpiecznego, najlepiej strzeżonego samolotu świata – samolotu prezydenta Stanów Zjednoczonych. Prezydent Marshall (
Harrison Ford) wraz z żoną i córką wraca nim do domu po oficjalnej wizycie w Moskwie. Na pokładzie znajduje się także grupa rosyjskich dziennikarzy. Wkrótce po starcie okazuje się, że są oni terrorystami pod przywództwem fanatyka Ivana Korshunova (
Gary Oldman). Wszyscy pasażerowie stają się zakładnikami, którym grozi śmierć w przypadku odmowy spełnienia żądań terrorystów. Prezydent sprzeciwia się jakimkolwiek negocjacjom i postanawia sam stawić czoła porywaczom.