"Porządny człowiek": Recenzja trzech pierwszych odcinków | Max

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/%22Porz%C4%85dny+cz%C5%82owiek%22%3A+Recenzja+trzech+pierwszych+odcink%C3%B3w+%7C+Max+%E2%80%93+Filmweb-160116
"Porządny człowiek": Recenzja trzech pierwszych odcinków | Max
Na platformie Max zadebiutował właśnie pierwszy odcinek serialu "Porządny człowiek". Krzysztof Czeczot wciela się w nim kardiochirurga wiodącego z pozoru idealne życie. Niespodziewane zdarzenie sprawia jednak, że zaczyna sobie zadawać niewygodne pytania: czego tak naprawdę chce w życiu i czy faktycznie jest szczęśliwy. 

Jan Sławiński widział już trzy odcinki – czyli połowę serialu – i dzieli się z nami swoimi wrażeniami. Jego recenzję znajdziecie poniżej. 

"Porządny człowiek" – recenzja trzech pierwszych odcinków | Max


Granica wytrzymałości
autor recenzji: Jan Sławiński

Tekst napisany na bazie trzech z sześciu odcinków serialu.

Paweł Prus (Krzysztof Czeczot) odnosi sukcesy w życiu zawodowym – jest szanowanym chirurgiem, który wkrótce będzie ordynatorem szpitala. Ma wszystko: dobrą pracę, piękną żonę, duży dom i drogi samochód. Szczęście nie może jednak trwać wiecznie – gdy jego syn zostaje brutalnie pobity, sytuacja wymyka się spod kontroli, a do bohatera powracają bolesne wspomnienia z dzieciństwa. Mężczyzna, nie mogąc liczyć na sprawiedliwość i będąc przytłoczonym nową sytuacją, podejmuje impulsywną i tragiczną w skutkach decyzję: porywa chłopaka, który zaatakował jego syna.


"Porządny człowiek" pokazuje jeden zły dzień, który potrafi wywrócić do góry nogami poukładane życie. Tytułowy mężczyzna nagle znajduje się na skraju wytrzymałości i coś w nim pęka. Nie umie poradzić sobie z emocjami buzującymi pod skórą, bo te są dla niego nowe i niezrozumiałe. Rzeczywistość przestaje być przyjaznym miejscem, w którym odnoszący sukcesy lekarz jest z każdej strony poklepywany po plecach, a staje się poligonem bitwy. Walki, jak się może wydawać, z góry przegranej, gdy mężczyzna zderza się z biurokracją szkolnej placówki, gdzie doszło do "wypadku", a na jego drodze staje matka chłopaka, zawzięta pani adwokat. W takich okolicznościach trudno zachować zimną krew nawet jeśli jest się kardiochirurgiem przyzwyczajonym do stresowych sytuacji w rodzaju operacji na otwartym sercu.

Nowy polski serial dostępny na platformie streamingowej Max nieźle się zaczyna – pokazuje, jak wiele bohater ma do stracenia, a potem ustawia go na kursie kolizyjnym z rzeczywistością. Produkcja szybko jednak traci wszystkie atuty przez nielogiczne rozwiązania fabularne, idiotyczne zachowania bohaterów i absurdalne podbijanie stawki. Trudno zawiesić niewiarę, gdy niemal każda decyzja bohatera jest głupsza od poprzedniej i ze sceny na scenę oglądamy, jak on sam kopie sobie grób. Oczywiście "głupi" bohater to nic złego, bo takie rozwiązanie fabularne często potrafi nawet wzbudzić dodatkowe emocje – tu jednak pewna granica wiarygodności została przekroczona. Zamiast w napięciu śledzić dalsze losy Pawła i zastanawiać się, jak wybrnie z niełatwej sytuacji, nie wierzymy w to, co dzieje się na ekranie, przez co wszystkie jego działania tracą na znaczeniu. Nieprzekonująca jest jego relacja z porwanym chłopakiem, a próba zacierania po sobie śladów przypomina wręcz szlak z okruszków Jasia i Małgosi prowadzący do chatki z piernika. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze inne problemy – te w pracy i w domu, wprowadzone chyba po to, żeby jeszcze bardziej podbić dramaturgię i skomplikować sytuację bohatera. Jestem też ciekaw, jak twórcy poprowadzą wątek retrospekcji, które ze względu na pewne podobieństwo do teraźniejszych wydarzeń, powinny znacząco odbić się na bohaterze. Tymczasem, przynajmniej na razie, dostaliśmy na ten temat tylko jeden deklaratywny dialog ("Boję się, że ta sytuacja mnie jakoś ukształtowała").


Sześcioodcinkowy serial "Porządny człowiek" wyreżyserowała Aleksandra Terpińska (laureatka Paszportu Polityki za "Innych ludzi") na bazie pomysłu Krzysztofa Czeczota, który wciela się w główną rolę i jest współscenarzystą produkcji (wraz ze znanym z "Teściów" Markiem Modzelewskim). Nazwisko Terpińskiej obiecywało więcej i szkoda, że przynajmniej pierwsza połowa serialu, która została udostępniona do recenzji (widziałem trzy z sześciu epizodów), nie spełnia ambitnych założeń. To mógł być wciągający thriller, który zadaje ciekawe pytania na temat ludzkiej moralności i konsekwencji własnych czynów w skrajnie stresującej sytuacji. Na razie dostaliśmy festiwal absurdów (które trudno wybronić, nawet biorąc pod uwagę okoliczności) i momentami kłującą w oczy realizację (scena samochodowego wypadku jest równie przekonująca, co piłkarze symulujący kontuzje na boisku). Na domiar złego wszystko doprawione zostało szczyptą nachalnej symboliki. Nieprzypadkowo przecież na szybę samochodu Pawła w pierwszym odcinku spada martwy ptak. Odnoszącemu same sukcesy lekarzowi też podcięto skrzydła, a na przestrzeni kolejnych odcinków oglądamy, jak pikuje w dół ku nieuchronnemu zderzeniu z ziemią. Szkoda, że wraz z nim spada poziom samego serialu.

"Porządny człowiek" – zobacz zwiastun



Paweł, czterdziestoparoletni kardiochirurg, wydaje się prowadzić życie idealne. Ma wszystko poukładane, pozornie idealną rodzinę – kochającą żonę i syna, oraz dobrze zapowiadającą się karierę. Spełnia wszystkie oczekiwania swojego wymagającego ojca, żony, a także społeczeństwa, ale nigdy nie zastanawia się, czy to życie jest naprawdę jego własnym wyborem. Niespodziewane zdarzenie wywraca jego świat do góry nogami. Mężczyzna zaczyna dostrzegać układy, które rządzą jego życiem, i zdaje sobie sprawę, że jest uwięziony w sidłach spełniania cudzych oczekiwań. Temat rewizji własnych marzeń i zastanowienia się, czy naprawdę żyjemy życiem, które chcemy, staje się dla niego nie tylko fascynującą, ale i bolesną koniecznością.