uznałem, że to jest dobry film, żeby to właśnie nim zacząć "miesiąc cronenberga", którego wcześniej znałem tylko z "nagiego lunchu". i nie zawiodłem się, film jest bardzo dobry. a przy tym poplątany, co cenię w tego typu obrazach.
w skrócie jest to poplątanie matrixa z incepcją posypane blade runnerem. oczywiście o klasę gorszy niż wymienione filmy, ale wciąż bardzo zacny.
szalenie mi się podobała fabuła, szczególnie patrząc z perspektywy czasu. może jeszcze nie mamy żyjących "konsol" i podpinania ich pod nasz własny rdzeń kręgowy, jednak wiele wskazuje, że przyszłość będzie wyglądała podobnie. dodatkowo film skłania do refleksji podobnych jak te trzy wymienione wcześniej filmy: czym jest rzeczywistość? jakie czynniki sprawiają, że coś jest prawdziwe? i to jest bardzo fajne.
osobiście mi się nie podobał tylko jude law, ale nie mam straszną awersję do tego aktora, po prostu go nie lubię. ;x
ale podsumowując film godny polecenia, choć nie jest na pewno jednym z tym pierwszoligowych sci-fi.
Twój av w połączeniu z wypowiedzią, bardzo zacnie mi się skomponował :D Zgadzam się z wszystkim, oprócz ostatniego zdania. Dla kogoś, kto tak jak ja nie przepada za filmami o dinozaurach, king-kongach czy ludziach- małpach, to może być prawdziwe zaskoczenie i majndfak. POLECAM!
btw ostatnie dwa zdania powinny wyglądać tak (późna godzina była jak to pisałem i poplątało mi się wszystko jak jasna cholera o.O ):
"osobiście nie podobał mi się tylko jude law, ale mam straszną awersję do tego aktora, nie wiem dlaczego, ale go nie lubię. ;x
ale podsumowując film godny polecenia, choć nie jest na pewno jednym z tych pierwszoligowych sci-fi."
nie to praktycznie nie zmienia, ale wolałem się poprawić ;p
ale fakt, film zacny :)