Widziałem ten film już po raz trzeci. Niesamowite wrażenie. Dla większości ten film jest straszny i brutalny. Cage gra świetnie jak zawsze, ale ja przede wszystkim nie moge oderwać wzroku od Elisabeth Shue. Ta bezwarunkowa czysta miłość z jej strony to coś niesamowitego. Genialnie zagrana postać. Za każdym razem po obejrzeniu odżywa we mnie wiara w ten świat, uczucia i dostaje zastrzyk pozytywnej energii.
kuba

Sera bardzo chcialaby, by Ben jednak przestl pic, widac to w co drugiej scenie i z jej strony to nie jest tak bezwarunkowa milosc, ona po prostu wie (co tez mowi pod koniec), iz mieli za malo czasu na zmiany. Takie historie zawsze i sie wydaja nierealne, co nie zmienia faktu ze film b. dobry i obejrzalem z duzym zainteresowaniem. Polecam.

O miłości, oczywiście zgadzam się, ale ten film jest również o nieszczęsciu, bo dawka nieszczęścia jest tam ogromna.

Jeszcze o jednym zapomniałem. Mimo tego wspominanego już przeze mnie nieszczęścia film daje nadzieję i w niewytłumaczalny sposób podnosi na duchu. Może właśnie dlatego, że pozwala wierzyć, że każdy może znaleźć tą bezwarunkową miłość.

zgadzam sie z tym wszystkim, że film jest genialny...ja ostatnio też widziałem go po raz 3 i znowu siedziałem na nim jak zamurowany...dla mnie to film o szczęsciu w nieszczęsciu...a może na odwrót :| bo jakby nie patrzeć ukazuje brutalną prawde o życiu, pokazuje ból i cerpienie, ale nawet gdy wszystko wydaje sie z góry przegrane, może przytrafić sie coś szczęśliwego...bohater grany przez cage'a nie tylko spotyka na swojej drodze jak sam mówi anioła w postaci Sery, ale sam jego plan...wyjazdu do las vegas i zapicia się na śmierć jest swoja drogą- własnym świadomym wyborem...co prawda dotyczącym śmierci, ale przynajmniej ma on możliwośc dokonania sposobu umierania...i to jest swego rodzaju spełnieniem....zapicie się na śmierć jest jego własnym wyborem, który spełnia z usmiechem na twarzy i to przynosi mu już jakaś radośc w tym całym posranym życiu....z leaving las vegas jest tak, ze im wiecej sie razy ogladnie ten film, tym wiecej daje on do myślenia, dla mnie to jak do tej pory jeden z najlepszych filmów jakie widziałem z genialnymi wstrząsającymi kreacjami, świetną muzyką i niepowtarzalnym klimatem....i rzeczywiście zawsze zastanawiam się, czy jest możliwe, że taka miłośc istnieje, że ludzie mogą sie odnaleść w beznadziejnych warunkach i sytuacjach jakimi karmi nas życie....chciałbym w to wierzyć, w to, że takie coś istnieje....taka miłość...

A dla mnie t film o samotności która jest tak przeokrutna, że by jej uniknąć człowiek godzi się na wsezystko. Oglądałam ten film z alkoholikiem którego kocham... Ten film duzo mi wytłumaczył... Ale nie dał mi nadziei... Dał mi kilka wskazówek jak pogodzić się z tym co jest, ale nie dał żadnych odnośnie jutra... Miłość do Sary nie jest bezwarunkowa... Ona jest ostateczna. Ludzi uzaleznionych kocha się inaczej...

Ten film mozna na wiele sposobow interpretowac, ja za pierwszym razem odczytalem to jako niemoznosc zrezygnowania z pewnych rzeczy by byc z drugim czlowiekiem. Cage nie zrezygnuje z alkoholu, Shue nie zrezygnuje z prostytucji - wola dalej siedziec w swoim bagnie niz byc na zawsze z drugim czlowiekiem. Smutny film.

Cage powinin za to dzieło dostać oskara!Ups przeciesz dostał...

no coz, czlowiek w chorobie alkoholowej sam, bez pomocy z zewnatrz (nie tej filmowej) raczej nie ma mozliwosci wyboru by odbic sie, chocby nie wiem jak sie to nam wydawalo iz taka mozliwosc istnieje, smutne. niestety. a wiem co mowie. niestety. przestac pic dla milosci? to tak jakby przestac np. miec gruzlice. Cage wspaniale oddal czlowieka pijanego, jakkolwiek nie podniesiono calkiem pokrywy ze sciekiem jakim jest alkoholizm i dobrze, przynajmniej milo sie oglada pamietajac o prawach filmu.

Alkoholizm to straszna rzecz......................... ............. :-) Trzebo go leczyć kieliszkiem lub butelką :-)

'Trzebo go leczyć kieliszkiem lub butelką ' -jakis ty glupi, nie, nie glupi, przepraszam -zabawnie glupi,o!

takie filmy bola
to wszystko osiaga taki antyestetyzm
a jednoczesnie jest ludzkie (arcy-ludzkie)
i moze dlaczego dociera az pod skore
milosc bezwarunkowa?
ale co to wlasciwie jest...?

Film nie jest zły i jest kilka scen zapadających w pamięć.

Zgadzam się w stu procentach. Dodam tylko że takiej miłości nie widać we wszystkich komedyjkach romantycznych. W moim odczuciu ta wartość została przedstawiona na zasadzie kontrastu. Sugeruje nam, że miłość nie polega na braniu ale na dawaniu. Na dawaniu z siebie nie oczekując niczego w zamian aż do końca w tym przypadku akurat smutnego.

Bardzo poruszający film. Pytanie o czym jest?? O chorobie alkoholowej? O podłości życia? O miłości. No właśnie według mnie najważniej szy jest ostatni motyw. Niezwykła miłość. miłość ponad wszystko. Sera jest w stanie wybaczyć Benowi wszystko, nawet zdradę. Toleruje jego alkoholizm. Ben natomiast toleruje fakt, że Sera jest prostytutką. Niezwykła historia. Film obejrzałem wczoraj i jestem pod jego głębokim wrażeniem.

Rzeczywiście rola Cage'a mistrzowska, oscar w pełni zasłużony. Równie wspaniała kreacja Elizabeth Shue, która przegrała niestety walkę o oscara z Susan Sarandon. Wielki film, wspaniałe aktorstwo