Czy ja wiem. Zestaw narzędzi taki bardziej z "małej chirurgii", czyli coś, co się robi na SOR. Chyba 2 pęsety, 2-3 peaniki, mały rozwieracz, imadło, skalpel. Jedyna dziwna rzecz to odgryzacz Luera (fakt, potrzebny do usuwania odłamków kości). Prawdziwy zestaw neurochirurgiczny jest wielokrotnie większy. Nie było nawet (a co najmniej nie zauważyłem) wiertarki ani piłki, więc trudno byłoby odsłonić mózg. Wychodzi tutaj "kość wgnieciona do mózgu" chyba powierzchowny (co nie znaczy lekki) uraz mózgu, gdzie część czaski przebija twardówkę i pajęczynówkę dochodząc do samej tkanki mózgowej. Pytanie, jak głęboko.