Nie rozumiem jednego. Amerykanskie filmy zdobywajace nominacje to w wiekszosci bardzo dobre produkcje. Opwoadajace ciekawe historie, wyciskaja lzy, kino, ktore z przyjemnoscia sie oglada. Nie ma tu wysublimowanych, artystycznych ujec trawajacych 10 minut. Wszystko jest zywe, prawdziwe.
A Zimna Wojna, no coz. Ciężko nie zasnac. Historia milosna pokazana tak.jakby jej w ogole nie bylo. Jest zespol, spiewa, jakas para tu sie spotyka, tam juz zyja osobno, a potem popelniaja samobojstwo. Takie nijakie.