Jak nie lubię oglądać filmów 2 razy, a co więcej zostawiać swoich pieniędzy w kinie, to na Zaplątanych poszedłem 2 razy (na wersje 3D która była miodna). Po pierwszym razie byłem tak zafascynowany filmem i jego piosenkami, że od razu po powrocie do domu wklepałem w znanej i lubianej przeze wszystkich stronie jutub.pl hasło Marzenie mam (ulubiona piosenka z całego filmu), niestety, po polsku nie było ( co nie powinno mnie zdziwić bo byłem na filmie zaledwie kilka dni po premierze). Nie straciłem jednak nadziei i wstukałem "I've got a dream" i po chwili poszukiwań znalazłem angielską wersję tej balladki w barze, powiem tyle.... była wybitna.
Ostatnio byłem na filmie jeszcze raz z przyjaciółmi ( namawiałem ich 2 tygodnie ale w końcu się zgodzili). Byli oczarowani filmem, ja niby też, świetne dialogi (młody Stuhr dorównuję czasami swojemu ojcu), i dobre piosenki. No właśnie... "tylko" dobre.
Oglądając zwiastuny i "Meet the..." w wersji angielskiej, nasza wersja pod względem humoru i akcentacji biję ją na głowę. Ale jeżeli chodzi o piosenki to jestem skłonny wydać po raz kolejny te dwadzieściapare złotych by zobaczyć ten film po angielsku.
I tu pojawia się moje pytanie, czy ktokolwiek wie gdzie można obejrzeć ten film w wersji angielskojęzycznej? (uprzedzam odpowiedzi, nie mam zamiaru wyjeżdżać za granicę oraz brzydzę się piractwem, ponieważ Ci ludzie włożyli tyle pracy w ten film, że nie potrafiłbym ich perfidnie okraść)
Ps. Proszę o odpowiedzi, nie mam tyle czasu by poczekać na wydanie DVD :P
podejrzewam, że nie ma w Polsce kopi bez dubbingu. Taka jest u nas polityka, bajki się dubbinguje. Ale możesz napisać do dystrybutora zapytanie czy jest i jeśli tak to gdzie, taka kopia filmu :)
Dzięki za odpowiedź!
Ale niestety wygląda na to, że będę musiał poczekać na wydanie DVD/blu-ra.
NIECH TO!
pisenki w angwersji sa akurat na youtubie a sam film w angwersji dobre kopie zapewno juz od dawna na popularnych seriwsach filmowych sa umieszczone...;)
Muszę powiedziec, że chociaż niecierpię polskiego dubbingu, bo nasi kochani tłumacze zabijają większość oryginalnych żartów i wciskają na siłę wymuszone odniesienia do polskiej rzeczywistości, tak piosenka "Marzenie Mam" jest tysiąc razy lepsza od swojego oryginalnego odpowiednika. Śmiałam sie w kinie jak głupia, szczególnie przy fragmencie o zbieraniu jednorożców. To.było.epickie!
Hmmm..... Czy ja wiem że nasi tłumacze zabijają oryginalne żarty, powiedzmy sobie raczej że niektórych żartów nie da się przetłumaczyć na język polski. Tak jak było ze sławetną angielską "familiadą" gdzie było pytanie:
-Cześć ciała na literę "N".
-Kolano!
Bezsensu prawda? Ale wystarczy tylko przetłumaczyć ten kawał na angielski i już to ma sens, a nie czarujmy się większość kawałów teraz polega na grze słownej.
Teraz przechodzę do "marzenie mam" śmieszna była i owszem. Ale nie podobały mi się za bardzo te modulacje głosowe w których aktorzy grający oprychów, próbowali upodobnić się do górali/prostych wieśniaków co powodowało że byli troszeczkę niezrozumiali.
W angielskiej wersji było wiele gier słownych które zostały w polskiej wersji pominięte np. "....Rowin' in a rowboat down the stream?.." Nochala co przywodziło na myśli pretty woman?
Czy śmieszna była wersja polska? Tak. Czy lepsza? Według mnie, niekoniecznie.
Cóż, odnośnie "zabijania" niektórych żartów to wystarczy spojrzeć na scenę jak Roszpunka próbuje załagodzić postawę Maksimusa - w oryginale brzmi to lepiej i zabawniej.
Prawda całkowita.
Swoją drogą, mogliby wybrać do roli Roszpunki kogoś kto by dorównywał młodemu Stuhrowi w poczuciu humoru, nie mówię że Kamińska jest zła, ale wydaję mi się, że ludzie odpowiedzialni za wybór aktorów do polskiego dubbingu kierowali się sławą jej nazwiska które zdobyła grając brzydulę.
Ale to moje zdanie i każdy ma prawo myśleć inaczej.
Popieram - w wersji angielskiej Roszpunka brzmi inaczej - tak fajniej, subtelniej i hmm "łagodniej" niż w wersji J.Kamińskiej.
a mi się właśnie podoba, że Roszpunka, jakby nie było kolejna księżniczka Disney'a, nie ma delikatnego głosu i niebieskich oczu. Ba, nawet blondynką nie jest na końcu! :P
Oczy ma bardzo ładne ;D (zielone chyba), zaś w oryginale głos/sposób mówienia ma łagodniejszy niż w polskiej wersji :). Niezależnie jednak od tego sympatyczna jest i ładna i już :).
Ja mam taki swój osobisty ranking jeżeli chodzi o podłożenie głosów do Zaplątanych:
1. Jerzy Stuhr w roli Flynna - za te jego "kwa" (oraz całokształt)
2. Danuta Stenka w roli Gertrudy - aż chce się ją nienawidzić
3. Wojciech Paszkowski jako "Amor" - trzeba nie lada "wprawy" żeby osiągnąć taki świetny zapijaczony ochrypły głos.
4. Zbrojewicz jako bracia Karczybykowie - za ten strach przed nimi gdy tylko wypowiadali jakieś słowo.
Moim zdaniem przykład na to, że J.Kamińska poradziła sobie z dubbingiem średnio, pomijając już samo rozpisanie dialogów:
http://www.youtube.com/watch?v=D3jZRBeIVoU&NR=1&feature=fvwp
Mandy Moore brzmi tutaj moim zdaniem o wiele lepiej :
"Nobody appreciates you, do they, do they?"
"He's a bad horse."
"Oh he's nothing but a big sweetheart. Isn't that right? Maximus."
Co prawda to nie jest cała scena, ale w wersji angielskiej jest tak łagodnie, delikatnie i tak "równo" jeżeli idzie o ton głosu ... podczas gdy Kamińska raz brzmi jakby uciszała jakiegoś psa, a zaraz potem jakby rozmawiała z jakimś małym dzieckiem ...
Flynn, Gertruda - jak najbardziej OK, Kamińska - nic do nie jej osobiście nie mam, ale średnio.
mi się właśnie te scena podobała ze względu na mówienie do konia jak do małego dziecka :D
Tylko że akurat ostatni fragment zmienili zupełnie - ze "sweetheart" było coś w stylu "bo się naprawdę obrazi" ... :/
Ale koniec już moich narzekań na dubbing :D, w tym na Kamińską ;).
W mojej ocenie angielska/amerykańska roszpunka jest obrzydliwie plastikowa. Kamińska/Popowska to prawdziwa dziewczęca słodka baba z jajami.
"dziewczęca słodka baba z jajami" - ciekawy twór :D, jak dla mnie w polskiej wersji jest wokalnie/głosowo niezrównoważona :D - no ale to kwestia gustu.
"wokalnie/głosowo niezrównoważona"
Być może słyszysz, że śpiewa kto inny niż mówi. Jeżeli chodzi o niezrównoważenie samej postaci. Po siedzeniu 18lat w wierzy nikt nie może być normalny. :-) Na YouTubie wyczytałem taki tekst, że jakaś klasa stwierdziła w kinie, że ona sie zachowuje jakby miała okres. W wersji angielskiej ona jest taka jakby czytał ją narrator. Jak dla mnie bezbarwna.