Czytając Philipa K. i ogladając film niby na podstawie nie sposób dojrzeć podobieństwa. Opowiadanie - krótkie, błyskotliwe, zaskakujące....
Film - długi (B. Affleck) , nudny (Ben A.), sztuczny (Uma T.), płaski (jak podstawka pod telewizr, cytując krytyka z Wyborczej)..... (niby) zaskakująco podobny do Pamieci absolutnej (zwłaszcza przy sposobie wykańczania Dicka)
No dobra - fabuła łączy, jak zwykli uważać.... wszyscy?
Jednak na poziomie formy nie widać tu żadnego dobrego przekładu opowieści Dicka na film-z-Dicka.
A Łowca androidów? To miało jeszcze dickową specyfikę choć bez przesady.... bardziej scottowe co wcale nie jest pejoratywne w tym przypadku...
Oby filmowcy skonczyli to dobijanie Dicka