Mamy tu do czynienia z "kopanym" kinem młodzieżowym, całkiem uroczym, które może spokojnie zastąpić dawno stęchłe “Karate Kid”, a przy okazji to jedyny przypadek, gdy można obejrzeć jednocześnie na ekranie Jackiego Chana i Jeta Li.
Trochę niezłej choreografii, udanych żartów i mamy całkiem fajne kino spod znaku kung-fu. Niemniej dla osób, które nie trawią (tak, to ja, nie licząc rewelacyjnego „Domu latających sztyletów”) elementów kina wuxiu, film może być dość ciężkostrawnym daniem.
W sumie jednak - fajna bajka, a wszyscy chyba lubią bajki. Mylę się?
Moja ocena - 5/10