Pitt niewykorzystany, lekki klimat "Przekrętu" ratuje Gandolfini, który powinien mieć większą rolę. początek był bardzo obiecujący, można było zacierać ręce ale od momentu wejścia Pitta wszystko zaczęło siadać. potem zwyżka formy po pojawieniu się Gandolfiniego i potem znowu kicha i zanim się obejrzysz film się kończy bez jakiegoś większego "bum". najgorsze jest to że w trailerze wykorzystano sceny które nie mają żadnego znaczenia w fabule filmu i oszukują potencjalnego widza, który spodziewa się lekkiego humoru i szalonych zwrotów akcji