Szykuje się jego najbardziej interesująca rola od czasu "Władców ognia".
http://www.youtube.com/watch?v=dJlhEGrQM60
noo, Makoniagay! Od zawsze było jasne, że chłopak ma to coś. Nikt inny, tak jak Matt, nie potrafił jednak, do tej pory marnować talentu tak ostro, wypinać klatkę i kurczyć mózg gawiedzi. Friedkin obyś dał nam dobre mięso filmowe. Uwielbiam utwory na zadupiach "Red Rock West" "Śmiertelnie proste" "U Turn". Klimat być musi...
Matt rzeczywiście roztrwonił swoją karierę. Ta jego goła klata obrosła w legendę ("Sahara", "Fool's Gold"). A przecież kiedyś miał na swoim koncie dobrą rolę w "Czasie zabijania". Teraz u Friedkina wymiata. I chyba będzie nominacja do Oskara.
Takie filmowe, amerykańskie zadupia mają w sobie coś dziwnie urzekającego. Upadły mit Dzikiego Zachodu, mocne konflikty, outsiderzy... Mógłbym nawet na takim amerykańskim zadupiu żyć, pod jednym warunkiem: dobra kobieta u mego boku.
Jeśli ten film się przebije do Hollywood i szerokiej publiczności... to McConaughey ma szansę dostać nawet nominację pierwszo lub drugoplanową do Oscara... to możliwe, lecz na razie bardzo niepewne :)
Tak, bo niestety w Hollywood zawsze chodzi o reklamę. "Killer Joe", to kino niezależne, ale jak się spece od marketingu postarają, to być może coś z tego będzie.
no i niestety nic z tego nie było, bo "spece" nie popracowali. Do tego wszystkiego, kategoria NC-17, która (co jest irytujące) wrzuca film w strefę raczej niszową. W sumie wisi mi to, mam tylko nadzieję że dobre kino będzie. NC-17 w dzisiejszych czasach zawsze kusi;) Chociaż znając cenzorów zza oceanu to pewnie przesadzają.
Aż NC-17? Czyli jednak potwierdzają się pogłoski o niesamowitej przemocy zawartej w tym filmie. Albo MPAA przesadziło, bo nos mi coś mówi, że mogli spokojnie puścić film z kategorią R, ale pewnie po "długiej naradzie" doszli do zupełnie innego wniosku. Friedkin na starość złagodniał, nie? ;))) NC-17, nieźle.
Ta, marketing. Kup, sprzedaj, a jak się nie opłaca, to nic nie rób. A co przekazem? Hollywood jest potwornie okrutnym miejscem dla niezależnych i małych.
"W ostatniej sekwencji filmu widzowie weneckiego pokazu na przemian klaskali w zachwycie i zdegustowani odwracali głowy, bardziej wrażliwi zasłaniali sobie oczy. Friedkin zastosował metodę, która znakomicie sprawdza się w kinie - chłodną, wykalkulowaną narrację rozbił wprowadzonymi nagle brutalnymi scenami mordów, kopania po twarzy i rozbijania głów puszką fasoli."
Faktycznie koniec filmu przypomina teksańską masakrę i jest zaskakujący przyznam
Trochę zaczęło mi się odechciewać tego „Killera Joe”, po tym, jak zobaczyłem McConaughey’a w „Magic Mike’u” :/
eee tam w "Magic Miku" podobno też daje radę! Jest to jednak film Soderbergha, czyli nie pierwszego lepszego października.
Matt w ostatnim czasie wziął się nieco w garść, choć i tak zmarnował sobie całą karierę bzdurnymi romantic comedy. W "Killer Joe" ponoć wymiata.
nie ponoć tylko na pewno, wg mnie jego najlepsza dotychczas kreacja, o Oscarach może jednak zapomnieć, raz, że o filmie zupełnie cicho, dwa, że jest zbyt brutalny mimo wszystko
McConaughey i Gershon na nominację do Oscara. Genialny "duet" w finale. Dla mnie to już teraz kultowa scena. Naprawdę w znakomitej formie jest Friedkin. Aż nie można uwierzyć, że nareszcie zaserwował widzowi coś tak konkretnego i niesłychanie drapieżnego.
najciekawsza rola..hahaha...jeśli chcecie zobaczyć Matha w formie, obejrzyjcie sobie "The Lincoln Lawyer "i kropka