Któryś z użytkowników stwierdził, że brak Vina Diesela był dla tego filmu korzystny... nie wiem, czy
miał rację, ale zgodzę się z tym, że Tyrese Gibson zrobił dobrą robotę. I wielki plus za pomysł z
tytułem, szkoda, że nie udało się go pociągnąć dalej (do trójki i czwórki dałoby radę spokojnie).