tragiczne aktorstwo owena wilsona. obejrzałem film i na koniec doszedłem do wniosku że w hollywood czasem ludzie nie przychylni komuś wsadzają takiego delikwenta na minę. konia z rzędem temu kto obsadził i polecił owena wilsona do tej roli.w zamian owen powinien wsadzić tego kogoś na torpede i wystrzelić w kosmos. juz wyjasniam dlaczego: fabuła filmu nie głupia, temat do podchwycenia i nawet łatwo moznaby go zrealizować, robiąc z tego ciekawe kino akcji na sobotni wieczór z kumpalmi,ale... niestety ów jegomość namówił owena do roli bohatera fillmu i wyszła trotalna miernota aktorstwa, no dramat!!! gene hackman - poziom takiej niemieckiej taksówki mercedes benz 124, nigdy się nie zatrze, zawsze trzyma fason. owen wilson - hinduska Tata Nano, bezpłuciowa,bez wyrazu, no jego gre porównałbym do słynnego monologu Marlona Brando z "czasu apokalipsy"... the horror, the horror....horror... a won do komedyjek dla debilnych amerykanów.