Zazwyczaj trzymam się z daleka od tego typu kina, ale ten film przypadł mi do gustu - prawdopodobnie za sprawą ciekawego pierwowzoru(choć komiksu nie czytałam).
Całe szczęście, że reżyser dał widzowi zapoznać się z bohaterami i światem zanim rozpoczęła się właściwa akcja. Na plus również oceniam pozbycie się zbyt przerysowanych strojów postaci, które mi np. psują odbiór komiksów(przynajmniej tych starych).
Szkoda, że mutantki niezbyt miały szansę się wykazać - nie do końca pasowała mi też Rouge, która na dodatek strasznie kojarzyła mi się z Kają Paschalską. Za to Storm była perfekcyjna!
Wolverine... Jezu, czy tylko mi się on bardzo kojarzył z bohaterem Metal Gear Solid? Zarówno wygląd, jak i głos i charakter nasuwały mi skojarzenia z Solid Snakiem. Relacja z Rouge prawie jak z Raidenem :)
W swojej klasie dobry film, mam nadzieję, że kontynuacja mnie nie rozczaruje.
PS Czy Cyclops w oryginale też był takim irytującym goody two-shoes?