Coraz gorzej w amerykańskim kinie z pomysłami. Najpierw moda na remake'i japońskich horrorów i hongkońskich filmów sensacyjnych, teraz czas na przeróbkę filmu włoskiego mistrza, Giuseppe Tornatore. Oczywiście nie przekreślam tego amerykańskiego "dzieła", ale z dużym niepokojem zasiądę w kinowej sali...

a mi kojarzy się polska "Pogoda na jutro".

Nie wydaje mi się, że można porównywać te filmy. Jack Nicholson to gość który sprawdza się w każdej roli jaką mu dadzą. W "About Schmidt" śmieszy, wzrusza i mimo że jest to obraz komediowy zmusza widza do pewnych refleksji. Na "Everybody's Fine" nawet się nie wybieram, ponieważ jest to kolejny odgrzewany kotlet, a ostatnio takie produkcje strasznie mnie męczą. Do tego mamy Roberta De Niro, którego próby zmycia z siebie wizerunku filmowego gangstera przez grę w komediach wypadają raczej marnie. Oby nie zaczął robić z siebie takiego pośmiewiska jak Boguś Linda, który z klnącego zabójcy zmienił się w sprzątaczkę.

po co zawracasz sobie glowe komentowaniem filmu na ktory sie nie wybierasz? skoro masz gdzies de niro i ten film, to po co tu wchodzisz i zawracasz sobie glowe ? totalnie bez sensu ! poza tym Everybodys Fine to arcydzielo, a rola De niro jest genialna

Przykład Bogusia Lindy nie jest chyba najlepszy, bo kto przypomni sobie jego wcześniejsze filmy wie, że potrafi być bardzo przekonywujący nie tylko jako klnący zabójca.
Wracając do meritum, nie porównywałem filmów, bo "Wszyscy mają się dobrze" jeszcze nie widziałem, ale tylko opis: owdowiały facet, który wyrusza w podróż by naprawić relacje z rodziną - takie po prostu skojarzenie miałem - może komuś przychodzą na myśl setki innych filmów, ale mi właśnie ten ;-)