Ciekawie opowiedziana historia. Pomysł może nie jest oryginalny (wątki "permanetnej inwigilacji" znamy chociażby z Seksmisji :D), ale scenariusz i wykonanie niczego sobie. W zasadzie jedyny minus, a raczej minusik (MOIM SKROMNYM ZDANIEM) stanowi to, że film dzieli się na dwie cześći. W pierwszej tempo akcji jest niesamowite, obraz na ekranie wgniata w fotel i nie pozwala oderwać się od fabuły ani na sekundę. W drugiej odsłonie, która zaczyna się mniej więcej w momencie, gdy Brill postanawia pomóc Deanowi, tempo trochę siada, przez co filmu nie ogląda się już tak dobrze. Trochę śmieszyły mnie te wszystkie skomplikowane operacje wykonywane na komputerach. Całe ściONganie, kopJOwanie itp. mogło by wyglądać trochę bardziej realnie, dzięki czemu obraz zyskałby co nieco. Ogólnie film, to ciekawa prowokacja, w oczywisty sposób dotykająca rzekomej konieczności wzmożonej kontroli społeczeństwa "usprawiedliwionej" wzgledami national security. Najbardziej interesujące w tym wszystkim jest to, że obraz powstał w 1998 roku, a więc zanim doszło do zamachów z jedenastego września, które dały pretekst do wybuchu inwigilacji. Myślę, że twórcy mogą trochę żałować, że nie poczekali z produkcją do nowego millenium (jakkolwiek groteskowo by to nie zabrzmiało), bo tak naprawdę historia przedstawiona w filmie jest bardziej aktualna teraz, niż 11 lat temu. Moja ocena to mocne 8.

Pzdr.