Bardzo podobał mi się wątek manipulacji telewizji, jej zakłamania i ogólnie aluzje polityczne. No na prawdę fajnie to pokazano. Jeśli chodzi o wątek z wszędobylskimi, zakłamanymi mediami, to film przypomina "Uciekiniera" z Arnoldem. Ale tutaj pokazano to o wiele lepiej i bardziej dobitnie. Ale tytuł tego filmu to "Wojna światów" i tutaj niestety trochę słabo jest. Wątek Marsjan gdzieś nie klei się trochę. To też jedna wielka alegoria, ale jednak... No są na ziemi 13 dni - za ten czas wszystkich zdążyli sobie podporządkować. Jak? Potrzebują ludzkiej krwi - po co? Wątek uległości całkiem sprytny, ale miejscami naiwny. No i ich obecności jakoś nie uświadczymy, a wygląd pozostawia wiele do życzenia. Więc jeśli chodzi o wątek Marsjan, to nieco kiepsko. Tym bardziej, że nie są oni głównym zagrożeniem. No, ale własnie film nadrabia i jest perfekcyjnie zrobiony jeśli chodzi o nagonkę na zakłamanie telewizji i polityczne metafory. Całkiem fajny jest też klimat, niektóre sceny są trochę w amerykańskim stylu. Dialogi też są dobrą stroną. Szczególnie świetna jest scena przemówienia. Albo ta z Januszem Gajosem. No dają nieco do myślenia. Ale było też kilka głupich. Np.
Idem zostaje skopany po jajach, przez co wyraźnie utyka, a chwile potem obraca jakąś laskę w windzie. Po czym znów utyka. Albo scena jak zabija Marsjanina - zrobiona dobrze. Ale jak wiadomo traktowano ich jak bogów, nic nie mogło im się stać, a on zabija go i wychodzi jak gdyby nigdy nic. Zero konsekwencji. No i we wcześniejszych scenach z obstawą zawsze Marsjanie byli. Ale generalnie film dobry, zapadający głowę. Jakby dopracować niektóre wątki, to byłoby naprawdę konkretne kino. Moja ocena to mocne 6,5/10.