Kiedy obejrzałem "Wodzireja" po raz pierwszy, byłem zachwycony ! Potem oglądałem go jeszcze 2 lub 3 razy i za każdym razem zachwyt nie mijał. Świetne dzieło Feliksa Falka z brawurową rolą Jerzego Stuhra ogląda się jednym tchem. Szczególnie pełen podziwu jestem dla tego ostatniego, bo chyba nigdy wcześniej ani później nie widziałem w kinie tak "śliskiej" postaci jak jego Lutek Danielak. Wręcz stał się on (Lutek) dla mnie symbolem w życiu codziennym odnośnie takich ludzi. W świetną reżyserię i brawurową główną rolę wspaniale wpisuje się "dancingowa" muzyka Jana Kanty Pawluśkiewicza (nie wiem dlaczego ale zawsze chce mi się śmiać gdy go przez moment widać na ekranie). Jedyne co "przeszkadza" mi nieco w oglądaniu "Wodzireja" to smutny zimowy krajobraz Polski końca lat 70-tych. No ale to oczywiście nie wina filmu, że karnawał przypada u nas na zimę. Reasumując: film absolutnie obowiązkowo do obejrzenia ! Ocena: 9/10. Pozdrawiam.
Mi się wydaje, że ten smutny zimowy krajobraz jest wkomponowany w film celowo, by podkreślić tragizm głównego bohatera. Jest on zdesperowany i chyba zagubiony, wie, że to, co robi jest niemoralne ale nie potrafi postąpić inaczej. Poza imprezami Danielak jest nikim - stąd właśnie kolorowy świat balów i szare, smutne życie codzienne.
Zauważ np. "Listy do M." - tam zima była przedstawiona inaczej - jako wspaniały czas oczekiwania na Święta.