Pierwsza część, no powiedzmy, że da się ją jakoś przełknąć, ale druga... Litości. Ile razy można oglądać jak główny bohater ucieka przed kolesiami z bronią? Twórcom zabrakło inwencji i w efekcie z ekranu wieje nudą. A zakończenie tak głupie, że szkoda gadać. W ogóle cały film niezbyt mądry. Wprawdzie może ktoś powiedzieć, że w przypadku produkcji "Wideo z Jezusem" mamy do czynienia z fikcją, ale niech ta fikcja będzie zjadliwie podana. No i jeszcze ten pseudo-romans... "Koda da Vinci" milion razy lepszy.
Sceny walki że tak powiem są śmieszne - a ta nordycka wersja Nicolasa Cage ze Skarbów Narodów to śmiech na sali.
Czepiasz się. Toż to Aryjczyk! Rasa panów, to mówi samo za siebie.
Jak się taki zjawia w ziemi żydów, to rozpierdziucha na całego.