Widocznie całe to napuszenie ideologiczne wokół Wojnarowicza to tylko dorabianie
ideologii do mających jedynie epatować dzieł. A wszystko pod etykietą transgresji. Taki
dobór środków i ich niezwykła wyrazistość powodują, że nasuwa się wniosek, jakoby całe
przedsięwzięcie miało służyć wyłącznie afirmacji przemocy. Gardzę tym nawet bardziej niż
próbą prowokowania za wszelką cenę (mało oryginalne). Poszukiwanie wartości
estetycznych zdaje się na nic. Marna taka sztuka.