lecz fakt przy tym był, że od czasu “Weekendu” Cezarego Pazury przysiągłem sobie, że nie obejrzę więcej polskiego filmu. Czara przelała się. Takiej chamówy i bełkotu oraz prymitywnego podrabiania Guya Ritchiego w wykonaniu zasłużonego bądź co bądź dla polskiego kina twórcy (Pazura) dawno nie widziałem i stało się to jakby pieczęcią na postanowieniu. Coż że jak to w życiu czesto bywa - okazało się jednak, że pieczęć została złamana i to przez najmniej oczekiwanego człowieka. Ale to już inna historia...