calkiem niezly, w skrocie: amerykanka przyjezdza do Kairu, by odwiedzic swego meza - pracownika ONZ, jednak ten jest tak zajety sluzbowymi oobowiazkami,ze zostawia zone pod skrzydlami swego znajomego araba, w ktorym owa zona naturalnie sie zakochuje. Jednak "uczucie" to pokazane jest bez ckliwosci, zbednego patosu i dramatu, taka niewinna historia, wynikajaca raczej z fascynacji czyms nowym, odkrycia odmiennosci kulturowej itp. - wszystko bowiem pachnie arabską ulicą, do tego calkiem ladnie sfotografowany Kair, pare cudnych zdjec piramid, przyjemna liryczna muzyka. obejrzalem ten film przez sentyment do tego miasta i ahh rozmazylem sie by tam wrocic...
widoki może i ładne ale bez rewelacji, natomiast sam film to takie gówno o niczym ;) szkoda czasu na to... obejrzałem w mniej niż 30 minut :]
Widać nie zrozumiałeś filmu ! No ale jak się ogląda 30 minut to nic dziwnego. Oprócz "widoków" było ukazane uczucie...kultura, obyczaje, muzyka. Widać że nie dorosłeś do filmu. Obejrzyj za 10 lat i wtedy oceniaj .