Ciekawił mnie ten film już od ponad czterech lat czyli od czasu polskiej premiery. Opinie krytyków co prawda nie były najlepsze ale wydawało mi się, że Vidocq może być dobrym kryminałem. Do kina jednak nie poszedłem. Jakoś nie wyszło.
Teraz dzięki kolejnym powtórkom w telewizji udało mi się ten film wreszcie zobaczyć.

Nie jestem fanem Jeana-Christopha Grange. Czytałem tylko jedną jego książke - Kamienny krąg i niestety nie była to rewelacja. Początek był co prawda interesujący, jednak im akcja toczyła się szybciej tym więcej pojawiało się wariacji, przesady, kolejnych fantastycznych udziwnień i... bzdur. I niestety tak samo jest z Vidocq.

Dziwny to film. Już sam montaż i zdjęcia są niesamowite. Kamera pływa, unosi sie płynnie w powietrzu filmujac z góry bohaterów. Niestety zbyt częste zbliżenia twarzy są strasznie denerwujące i irytujące. Walki Alchemika z Vidocq taże nie są udane, zbyt szybkie, chaotyczne, przesadzone. Efekty specjalne średniej jakości nie powalają na kolana, choć dziewiętnastowieczny Paryż wyglada całkiem interesująco. Także przedstawienie niektóryh scen, to, że przypominają obrazy, malowidła jest naprawdę ciekawe, niespotykane i zasługuje na pochwałę. Podobały mi się także niektóre przejścia od sceny do sceny (np. wizyta u Marine).

Zakończenie o ile okazuje się zaskakujące - przynajmniej dla mnie - jest niestety całkowicie przesadzone i nielogiczne. Vidocq tak jak książka Grange na początku jest interesujacym, efektowym i wciągającym filmem, niestety z każdą następna minutą staje się przerostem formy nad treścią.

4/10.