Cała seria jest obrazą dla pierwowzoru. Z jakże genialnego materiału można zrobić coś tak płytkiego:( Uwielbiam całą serie w wersji książkowej i naprawdę czekałam z niecierpliwością na ekranizację, stąd tak wielkie moje rozczarowanie i żal. Gdyby ktoś nie był zainteresowany czytaniem a chciał zrozumieć o co mi chodzi to polecam ekranizację z 1988 z chamberlainem. Bo obecna nawet nie "stała" obok książki:(
A nie wpadło Tobie do głowy, że seria z Matt'em Damon'em z założenia nie miała być wierną ekranizacją, a jedynie luźną adaptacją, opartą na podstawowych założeniach scenariusza książkowego ? Dlatego też, uparte odnoszenie kina sensacyjnego Paula Greengrassa do literackiego pierwowzoru Ludluma, mówiąc delikatnie, jest lekkim nieporozumieniem...
Tak jak najbardziej. Adaptacja z 1988 r zdecydowanie potrzebuje odświeżenia. Jest trochę długawa i brak jej współczesnej lekkości. Nie oczekiwałam po tej wersji czegoś dogłębnie wiernego, tyle że krytykuję kompletne spłycenie fabuły. Z tekstu pełnego intryg, niedopowiedzeń i napięcia zrobiono płytki film, w którym główny wątek grają szczelaniny, pościgi itd. Książka zmuszała do myślenia i uważnego śledzenia każdego szczegółu, tego szukałam w serii z Mattem Damonen. Tymczasem film to tania sensacja
Nie oczekiwałam po tej wersji czegoś dogłębnie wiernego, tyle że krytykuję kompletne spłycenie fabuły. Z tekstu pełnego intryg, niedopowiedzeń i napięcia zrobiono płytki film, w którym główny wątek grają szczelaniny, pościgi itd. Książka zmuszała do myślenia i uważnego śledzenia każdego szczegółu, tego szukałam w serii z Mattem Damonen. Tymczasem film to tania sensacja i z pierwowzorem ma wspólny tylko tytuł i kilka nazwisk.
Książka zmuszała do myślenia? Lubie książki Ludluma ale akurat seria o Bournie jest wybitnie kiepska i naciągana. Fabuła jest głupia, zachowanie bohatera (i sama postać) denne i pozbawione ciągłości logicznych decyzji a przy tym ciągle jakieś szczęśliwe zbiegi okoliczności. Szczególnie to ostatnie doprowadzało mnie do szału w czasie czytania. Książko zupełnie nie przypadły mi do gustu, określiłbym je nawet jako płytkie.
Seria filmowa, choć nie mająca prawie nic wspólnego z książkami, jest zdecydowanie ciekawsza. Wszystkie 3 filmy oglądałem z dużą przyjemnością i jeżeli do książek nie wrócę (i nie polecam tej serii, choć warto poczytać Ludluma!) o tyle film na pewno obejrzę jeszcze nie raz i pewnie nie dwa razy. Rozumiem że możesz mieć swoje zdanie ale nie zgodzę się z Tobą. Książki nie umywają się w tym wypadku do filmów (ekranizacją bym tego nie nazwał jednak).
Ja nie czytałem książki Ludluma i z pewnością nie przeczytam. Nie chciałoby mi się czytać książkę specjalnie, aby się dowiedzieć co w filmie przeoczyli, jeżeli miał być na podstawie książki. Wydaje mi się, że książki mają mało co w spólnego z ekranizacją filmów. Trylogia Bournea najlepsza trylogia wszech czasów jak dla mnie może ciut gorsza od Władcy pierścieni bo się mi bardziej podobał. Film dla każdego polecam!!!