Dawno nie widziałem tak dobrze nakręconego polskiego filmu. Nie podobało mi się jednak poprowadzenie wątku turnieju szachowego. Od kiedy pamiętam, Rosja i ZSRR były prawdziwą wylęgarnią talentów i mistrzów szachowych - Kasparow, Tal, Kramnik, Swidler, Karpow... Tymczasem wyciągnięty z rynsztoka zapijaczony amerykański matematyk na każdym kroku demonstruje bezdyskusyjną wyższość nad radzieckim mistrzem szachowym, który jest wiecznie zdekoncentrowany, nerwowy i wodzi rozbieganymi oczkami.